Dmitrij Miedwiediew podejmuje gości z Brukseli w syberyjskim Chanty-Mansyjsku, który jest symbolem naftowego boomu ostatnich lat. Światowe agencje prasowe z lubością wyliczają, że region, którego stolicą jest 70-tysięczne zaledwie miasto, ma powierzchnię Francji. I wydobywa 7,5 proc. światowej ropy naftowej – trzy razy więcej niż Kuwejt. W miejscu, gdzie jeszcze osiem lat temu stały drewniane domy z wy-chodkami w podwórkach, dziś zachwycają gości nowoczesne hotele i centrum biznesowe.
Naftowe pieniądze widać wszędzie, co ma pokazać unijnym politykom potęgę Rosji. – To prawda, że dostarcza nam ona większość ropy i gazu. Ale to my finansujemy jej bogactwo. Jesteśmy od siebie nawzajem zależni – mówi „Rz” Ria Oomen-Ruijten, Holenderka kierująca delegacją Parlamentu Europejskiego do Rosji.
Właśnie tę współzależność ma uregulować nowa strategiczna umowa, nad którą negocjacje właśnie się zaczynają. – Po samym szczycie nie spodziewam się przełomu. Na pewno poprawi się atmosfera – ocenia Alex Pravda, ekspert londyńskiego Chatham House.
Komisja Europejska i część krajów, jak Polska, chciałyby, żeby nowa umowa szczegółowo opisywała warunki współpracy, w tym dostępu do rynku energii. – Rosji zależy raczej na ogólnym i szybkim porozumieniu – mówi Alex Pravda. Moskwa wolałaby dyskutować o szczegółach, dopiero gdy wejdzie do Światowej Organizacji Handlu.
W samej Rosji szczyt nie wywołuje jednak specjalnych emocji. W rosyjskich mediach informacje o nim zostały całkowicie zdominowane przygotowaniami do półfinałowego meczu Rosja – Hiszpania na Euro2008. Nieprzypadkowo najpopularniejszym newsem pierwszego dnia szczytu stała się informacja o wspólnym oglądaniu rosyjsko-hiszpańskiej rywalizacji przez prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa i szefa unijnej dyplomacji, Hiszpana Javiera Solanę na dużym plazmowym ekranie w holu hotelu w Chanty-Mansyjsku. Czy mecz dla obu polityków może być ważniejszy od rozmów? – To oczywiście dziennikarskie nadużycie – śmieje się politolog Fiodor Łukianow. Przypomina, że od 2006 roku ten szczyt jest pierwszym, po którym można będzie ogłosić jakikolwiek wynik. Choć przygotowanie porozumienia potrwa jego zdaniem lata.