Według ankiety eurosceptycznego ośrodka Open Europe mieszkańcy Zielonej Wyspy coraz mocniej sprzeciwiają się traktatowi z Lizbony. Jego przeciwnicy wygrali czerwcowe referendum w Irlandii stosunkiem 53:47 proc. Od tego czasu ich przewaga znacznie wzrosła.
– To reakcja na próby zlekceważenia głosu Irlandczyków przez polityków UE – mówi „Rz” dr Andy Storey z University College Dublin. – Niedawna wizyta w Irlandii Nicolasa Sarkozy’ego będzie miała prawdopodobnie wpływ na dalsze umacnianie się sprzeciwu wobec Lizbony.
Przywódca Francji gościł w Dublinie 21 lipca tuż po swojej niefortunnej wypowiedzi, że Irlandczycy będą musieli przeprowadzić powtórne referendum. Przywitały go manifestacje z transparentami „Nie znaczy nie!”.
Z sondażu Open Europe wynika, że 17 proc. tych, którzy w ubiegłym miesiącu poparli traktat, teraz głosowałoby przeciw. Według Neila O’Briena, dyrektora Open Europe, Irlandczycy mają poczucie, że europejska klasa polityczna chce ich zastraszyć. – Wskutek takiego postępowania politycy UE spychają coraz więcej ludzi do obozu przeciwników traktatu – uważa O’Brien.
Co na to irlandzki konserwatywny rząd, który prowadził intensywną kampanię na rzecz „tak”? Minister spraw europejskich Dick Roche nie ufa eurosceptycznym ankieterom i zapowiada, że rząd zleci własne badania, których wyniki zostaną upublicznione we wrześniu. Dystansuje się jednak od pomysłu powtórnego głosowania. – Europejscy przywódcy, którzy usiłują zmusić Irlandię do nowego referendum, podejmują niebezpieczną grę. Wygląda na to, że premier Brian Cowen zaryzykuje swoją przyszłość, jeśli zażąda nowego głosowania – przestrzega Neil O’Brien. Zwraca on również uwagę, że ponad połowa ankietowanych Irlandczyków zapowiada, iż nie zamierza poprzeć Cowena w najbliższych wyborach, jeżeli premier zgodzi się na powtórne głosowanie.