Wydawało się, że Rosja odniosła na Kaukazie absolutne zwycięstwo – rozbicie gruzińskiej armii w błyskawicznej kampanii, ostateczne odcięcie od Gruzji Osetii Południowej i Abchazji, utworzenie na gruzińskim terytorium „stref bezpieczeństwa”. Po euforii, jaka nastąpiła w Moskwie po tych osiągnięciach, przyszedł jednak czas na pierwsze głębsze refleksje.
Prestiżowy dziennik „Wiedomosti” ostrzegł wczoraj, że wywołana przez konflikt na Kaukazie konfrontacja z Zachodem może przekreślić plany modernizacji Rosji. „Jak już nieraz miało to miejsce w historii Rosji, wybór strategii konfrontacji ze światem zewnętrznym doprowadzi do rezygnacji ze wszelkich reform wewnętrznych” – oceniła gazeta.
Według dziennika skonfliktowana z Zachodem Rosja nie stanie się jednym z globalnych centrów finansowych i straci szansę na ściągnięcie zagranicznych inwestycji czy rozwój technologiczny. „W rezultacie pozostaniemy gospodarką surowcową z całą jej specyfiką. Pozostaniemy zapleczem surowcowym tego samego Zachodu, z którym się skłóciliśmy” – napisały „Wiedomosti”. Podkreśliły również, że prezydent Dmitrij Miedwiediew stracił na Zachodzie „resztki wizerunku liberała”.
Miedwiediew rozpoczął jednak działania, które mają nie dopuścić do całkowitej izolacji jego kraju. Rosyjski prezydent szuka sojuszników, którzy mogliby wesprzeć go w konflikcie z Zachodem. Po przywołaniu do porządku Białorusi (na początku Mińsk nie palił się do poparcia Rosji w konflikcie z Gruzją) Rosjanie zwrócili się na Wschód.
Miedwiediew w środę poleciał do Tadżykistanu, gdzie weźmie udział w zaczynającym się dziś szczycie Szanghajskiej Organizacji Współpracy. Rosja ma przejąć przewodnictwo tej grupy, w skład której wchodzą też Chiny, Kazachstan, Uzbekistan i Kirgistan. Według nieoficjalnych informacji rosyjski prezydent będzie się starał uzyskać poparcie tych państw dla działań Rosji na Kaukazie i zwróci się do nich, aby uznały niepodległość Abchazji i Osetii Południowej.