Premier Silvio Berlusconi i libijski dyktator Muammar Kaddafi podpisali w Bengazi uroczysty układ o przyjaźni między obu państwami po blisko 40 latach sporów i wzajemnych pretensji. Kaddafi uzyskał wszystko, czego przez lata domagał się od Włoch, niejednokrotnie podbijając stawkę. Przede wszystkim zgodę na sfinansowanie autostrady o długości 1600 km wzdłuż libijskich wybrzeży od Tunezji po Egipt i związanej z nią infrastruktury. Układ jest dla Kaddafiego również sukcesem propagandowym. Podpisano go na życzenie dyktatora w byłej siedzibie włoskich władz kolonialnych, Berlusconi oficjalnie przeprosił Libię za włoskie zbrodnie, krewni ofiar otrzymają odszkodowania, a najzdolniejsi Libijczycy – stypendia naukowe. Na te cele Włochy przez najbliższych 20 lat będą płacić Libii po 250 mln dolarów rocznie.
Jeszcze rok temu rząd Romano Prodiego uznał te warunki za nie do zaakceptowania. Wówczas jednak z wybrzeży Libii do Włoch ruszyła flotylla z nielegalnymi imigrantami na pokładzie. Przytłaczająca większość pochodziła z objętych wojną obszarów Afryki Środkowej. W libijskich obozach dla uchodźców żyje w tej chwili 600 tys. osób. Najbogatsi, ci, którzy mogą się opłacić libijskim gangom (2 tys. dolarów od głowy), nie bez współpracy libijskiej policji dostają się do Włoch. W zeszłym roku było ich 10 tys., w tym roku już 20 tys., co we Włoszech odczytano jako szantaż ze strony Kaddafiego, który jednym rozkazem mógłby położyć kres przemytniczemu procederowi.
Zdaniem włoskich mediów zalew imigrantów z Libii, wzrost cen energii i kryzys gruziński skłoniły Silvia Berlusconiego do przyjęcia warunków Kaddafiego i do sobotniej wizyty w Bengazi.
W zamian za spełnienie warunków libijskiego dyktatora Włochy otrzymają prawo patrolowania libijskich wybrzeży. Jak się jednak wydaje, zawarcie układu stało się możliwe głównie dzięki podpisaniu nieco wcześniej umowy między włoskim kolosem petrochemicznym ENI a Libią o współpracy i zwiększeniu dostaw ropy i gazu na najbliższych 40 lat. Komentując podpisanie układu z Libią, Berlusconi powiedział w Bengazi: „Będzie więcej ropy, a mniej imigrantów”.
Libia zobowiązała się również do zrezygnowania z jakichkolwiek dalszych roszczeń za kolonialne zaszłości.