64-letni Australijczyk niemieckiego pochodzenia był w Londynie przejazdem. Przyleciał ze Stanów Zjednoczonych i zamierzał przesiąść się do samolotu lecącego do Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Na lotnisku zatrzymali go jednak funkcjonariusze Scotland Yardu. Policjanci działali na podstawie unijnego nakazu aresztowania wydanego przez sąd w Mannheim.
Fredrick Toben – jak poinformowali Brytyjczycy – pozostanie w areszcie na Wyspach, dopóki nie zostanie przeprowadzona procedura ekstradycji. Stanie się tak pomimo ostrego sprzeciwu Tobena. Postawiony przed brytyjskim sędzią oświadczył, że w Niemczech czeka go proces rodem z czasów świętej inkwizycji, w którym przypadnie mu rola czarownicy.
Toben podkreślił, że w Wielkiej Brytanii przepisy zabraniające tzw. kłamstwa oświęcimskiego „jeszcze nie obowiązują”, więc tamtejsza policja nie miała prawa go zatrzymać. Anglicy dowodzą jednak, że jeżeli został rozesłany za nim unijny nakaz aresztowania, muszą go zrealizować. – Nie mogę nigdzie uciec. Świat jest więzieniem – skwitował Toben. Dodał, że jest „ofiarą zalegalizowanych prześladowań”.
Niemiecki sąd ściga go za propagowanie w Internecie „antysemickich i rewizjonistycznych tez, które bagatelizują ludobójstwo dokonane na Żydach przez reżim narodowosocjalistyczny”. W 1999 roku Toben został skazany w Niemczech na karę dziewięciu miesięcy pozbawienia wolności, ale wyjechał do Australii po wypuszczeniu go za kaucją.
Co ciekawe, Tobenowi więzienie grozi również w Australii – tamtejszy sąd uznał bowiem, że materiały, jakie zamieścił na stronie internetowej swojego Adelaide Institute, „obrażają Żydów”. Moż- na na niej znaleźć m.in. antysemickie i antyizraelskie artykuły, a także obszerną relację z głośnego zjazdu negacjonistów Holokaustu w Teheranie w 2006 roku. Toben był tam honorowym gościem.