„Nie chcemy burmistrza ze Stasi” – wypisują od miesięcy na transparentach mieszkańcy Welzow. „Stasi raus” – głoszą ulotki. Wszystko pod adresem 61-letniego burmistrza Reinera Jestela. Na razie uzyskali zgodę władz miasta na referendum. Burmistrz nie zaprzecza, że współpracował ze Stasi, ale nie zamierza dobrowolnie odejść. – Była zimna wojna. Czułem się zobowiązany pomagać – tłumaczy. Nawet sąd uznał, że współpraca z organami bezpieczeństwa w czasach NRD nie może być powodem do pozbawienia burmistrza stanowiska. Mieszkańców bulwersuje jednak najbardziej to, że burmistrz pierwszy sięgnął po teczki, by zdyskredytować swego konkurenta – wiceburmistrza.

Przejął on obowiązki Reinera Jestela w czasie jego choroby. Jak się okazało – wbrew prawu, co potwierdził sąd. Pragnąc zemścić się na rywalu, burmistrz zażądał zbadania jego przeszłości przez Urząd ds. Akt Stasi, odpowiednik IPN. Wiedział, że w czasach NRD jeden szpicel przypadał na 50 mieszkańców państwa robotników i chłopów. Istniało więc spore prawdopodobieństwo, że wiceburmistrz ma coś na sumieniu. Okazało się jednak, że konkurent Jestela jest czysty, za to on sam był zarejestrowany jako agent o pseudonimie Möschke.

Wywołało to w Welzow burzę. – Tego za wiele. Najpierw donosił, a potem kłamał – mówi tygodnikowi „Der Spiegel” Gundula Stede, organizatorka społecznych protestów przeciwko burmistrzowi. Reiner Jestel zaprzecza, że kłamał. Po prostu nic nie mówił, bo nikt go nigdy o przeszłość nie pytał. Sąd uznał jego racje.

Zgodnie z niemieckim prawem wszystko jest w porządku. Przeciwnicy takiej lustracji od dawna zwracają jednak uwagę, że bilans rozliczeń z niedawną przeszłością jest zawstydzający. Wielu byłych współpracowników Stasi nadal zajmuje wysokie funkcje w państwie. Jeden z byłych informatorów Manfred Stolpe był nawet ministrem w rządzie Gerharda Schrödera. Gregor Gysi, lider postkomunistycznej Partii Lewica, kilka lat temu kierował w Senacie Berlina resortem gospodarki. Paru byłych agentów jest nadal posłami do Bundestagu z ramienia Partii Lewicy. Ich wyborcom to nie przeszkadza. Niemal 20 lat od upadku komunizmu nie maleje zainteresowanie teczkami Stasi. W ubiegłym roku sięgnęło po nie 87 tysięcy Niemców.