Socjaliści i opozycyjny Związek Wolnych Demokratów (SZDSZ) od rana przygotowywali się do wznowienia rozmów o tym, kto ma zastąpić na stanowisku szefa rządu socjalistę Ferenca Gyurcsanya. To, że razem będą tworzyć większość w parlamencie, uzgodnili po sobotniej rezygnacji premiera.

Socjaliści mają już swoich kandydatów. We wtorek przedstawili trzy nazwiska: Ferenca Glatza, historyka i byłego szefa Węgierskiej Akademii Nauk, Andrasa Vertesa, szefa Instytutu Badań Ekonomicznych GKI, oraz Suranyiego. Tylko ten ostatni okazał się możliwy do zaakceptowania przez SZDSZ. 55-letni Suranyi dwukrotnie w latach 90. stał na czele węgierskiego banku centralnego. Dziś jest regionalnym szefem włoskiej firmy Intesa Sanpaolo SpA. Według analityków ma wystarczające doświadczenie, by poradzić sobie z najgorszą recesją od początku lat 90. Współtworzył m.in. reformy oszczędnościowe. – Decyzja nie zależy ode mnie. Ale wielkim zaszczytem jest dla mnie, że pojawiła się moja kandydatura – powiedział wczoraj.

Z odejścia premiera Gyurcsanya cieszy się prawicowy Fidesz, ale chce przedterminowych wyborów. Podobnie jak węgierski prezydent, który w wywiadzie telewizyjnym powiedział wczoraj, że najlepszym sposobem na wyjście z kryzysu i zapewnienie stabilnego rządu byłyby przyspieszone wybory. Laszlo Solyom natychmiast znalazł się z tego powodu w ogniu krytyki ze strony socjalistów. Oskarżyli go o popieranie Fideszu.

Nowy premier miałby stanąć na czele rządu 14 kwietnia.