47-letni Paul House został skazany w 1986 roku na śmierć za zabójstwo żony znajomego i gwałt na niej. W więzieniu spędził prawie ćwierć wieku, z czego 22 lata w celi śmierci. Cały czas utrzymywał, że jest niewinny. Teraz Sąd Najwyższy oczyścił go z obu zarzutów. W ostatniej chwili, bo egzekucja miała się odbyć w przyszłym miesiącu.
House wyszedł na wolność, ponieważ kolejne badania DNA wykazały, że nasienie pobrane z ciała ofiary nie należało do niego, a do męża kobiety. Krew pod jej paznokciami oraz niedopałki papierosów znalezione w lesie, gdzie zbrodnia miała miejsce, również nie należały do niego, lecz do innego, nieznanego jak dotąd mężczyzny.
– Nareszcie! Tylko dlaczego zajęło im to ponad 20 lat?!
– cieszył się House, który cierpi na stwardnienie rozsiane i jeździ na wózku inwalidzkim. Choć prokuratura wniosła o oczyszczenie go z zarzutów, śledczy wciąż uważają, że brał udział w zabójstwie.
Carolyn Muncey, matka dwojga dzieci, zniknęła z domu w Luttrell w stanie Tennessee 13 lipca 1985 roku. Następnego dnia znaleziono jej ciało ze śladami pobicia i gwałtu. Policja przesłuchała House’a, który znał ofiarę i był wcześniej karany za przestępstwa seksualne. Twierdził, że feralnego dnia przebywał w swym domu oddalonym o wiele kilometrów od miejsca zbrodni.