Były polski premier dostał 555 głosów z 713. Jego jedyną konkurentkę szwedzką komunistkę Evę Britt Svenson poparło 89 eurodeputowanych. Głosowanie było tajne, ale wcześniej polskiego kandydata oficjalnie poparły najważniejsze grupy polityczne: chadecy, socjaliści, liberałowie, Zieloni i konserwatyści. Potem zgodnie mu gratulowali i cieszyli się, że przedstawiciel nowych państw członkowskich stanie na czele Parlamentu Europejskiego. Najpiękniej o Buzku mówiła Rebecca Harms, z niemieckich Zielonych, często bardzo odległych od grupy chadeckiej, która Polaka wystawiła.
– Dzielimy uczucie radości. To dla nas zaszczyt mieć pana za przewodniczącego. Pana polityczna kariera dowiodła, jak bardzo zasługuje pan na to stanowisko – mówiła Niemka. Harms, współprzewodnicząca europejskim Zielonym, podkreśliła, że Polska jest dziś w sercu Europy. Ale Buzkowi przypomniała, że nie może zapomnieć o Ukrainie, którą odwiedzał w czasie pomarańczowej rewolucji.
[srodtytul]Przewodniczący wszystkich Europejczyków[/srodtytul]
Sam Buzek bardzo starał się pokazać, że jest przewodniczącym wszystkich Europejczyków i na wstępie przypomniał o obchodzonej wczoraj rocznicy rewolucji francuskiej. – Jej przesłaniem były trzy słowa „Wolność, równość, braterstwo”. Każde z nich brzmi silnie i pewnie w dzisiejszej Unii – powiedział. Dopiero potem zaczął mówić o doświadczeniach naszej części Europy. – Kiedyś, przed laty, marzyłem, aby być posłem na Sejm, gdy Polska odzyska wolność. Dzisiaj obejmuję funkcję przewodniczącego Parlamentu Europejskiego, o której kiedyś, w moim kraju, nie śmiałbym nawet marzyć. Tak zmienia się nasza Europa – podkreślił. Po tych słowach wybuchły burzliwe oklaski. Buzek mówił o doświadczeniach Polski, o tym, że czuje się symbolicznym przedstawicielem wszystkich nowych państw członkowskich. Ale dziękował też Zachodowi za pomoc w czasach komunizmu: zarówno za jej wymiar polityczny, jak i ten bardzo praktyczny, w postaci małych paczek.
Jerzy Buzek jest człowiekiem dobrze znanym w Parlamencie Europejskim, gdzie powszechnie docenia się jego kulturę osobistą, zdolności negocjacyjne i gotowość do kompromisu. Nie wszyscy wiedzą, jak wymawiać imię Polaka. I najczęściej nazywają go „Dżezy”, jak zwracał się do Buzka przewodniczący Komisji Europejskiej José Barroso.