Szef hiszpańskiego rządu José Zapatero poleciał do Nowego Jorku służbowo: na sesję Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych w Nowym Jorku i szczyt G20 w Pittsburghu. Zabrał ze sobą żonę Sonsoles Espinosę i obydwie córki Albę i Laurę (15 i 13 lat). Zdjęcie tej czwórki z parą prezydencką USA, zrobione podczas przyjęcia w nowojorskim Metropolitan Museum, znalazło się na stronach internetowych Białego Domu i Departamentu Stanu. Rząd hiszpański natychmiast poprosił o ich wycofanie, argumentując to troską o ochronę prywatności dzieci premiera. Inne zdjęcie, zrobione pannom Zapatero przez fotografa hiszpańskiej agencji prasowej EFE, w ogóle nie ujrzało światła dziennego.
W Hiszpanii wybuchła awantura. Opozycja zastanawia się głośno, czy w podróż służbową powinno się zabierać nieletnie dzieci, a skoro państwo premierostwo już się na to zdecydowali, to czy mają prawo cenzurować teraz zdjęcia zrobione im oficjalnie, podczas oficjalnej wizyty.
Przedstawiciel prawicowej Partii Ludowej (PP) Esteban Gonzalez Pons, cytowany przez gazetę „El Mundo”, nie ma wątpliwości, że cała wina za publikację zdjęć Laury i Alby spada na ich rodziców. Jeśli zaś dziewczynki nie chciały, by ich zdjęcia zostały upublicznione, nie powinny były pozwolić się sfotografować z Barackiem Obamą i jego żoną - mówi polityk. „Kiedy córki premiera podróżują rządowym samolotem, są członkami oficjalnej delegacji i odwiedzają prezydenta Stanów Zjednoczonych należy do nich stosować te same zasady co do córek króla: jest zupełnie naturalne, że podczas wizyt oficjalnych infantki pojawiają się na oficjalnych zdjęciach” - mówi Gonzalez Pons. Krytykuje ocenzurowanie - na prośbę kancelarii premiera - zdjęcia zrobionego dziewczynkom w siedzibie ONZ przez EFE. Żąda od agencji wyjaśnień w tej sprawie. PP zamierza też poprosić o wyjaśnienia premiera po jego powrocie z Ameryki.