Polacy przemycali broń

Izraelscy komandosi przejęli statek z rakietami dla Hezbollahu. Część jego załogi stanowili polscy marynarze.

Aktualizacja: 05.11.2009 11:45 Publikacja: 04.11.2009 20:24

Na pokładzie statku „Francop” znaleziono ogromne ilości broni: rakiety, granaty, broń przeciwpancern

Na pokładzie statku „Francop” znaleziono ogromne ilości broni: rakiety, granaty, broń przeciwpancerną i pociski moździerzowe

Foto: PAP/EPA

Operacja pod kryptonimem „Cztery gatunki” rozpoczęła się w środę na krótko przed świtem. Pod wielki – długi na blisko 140 i szeroki na 22 metry – statek handlowy „Francop” podpłynęło kilka motorówek z izraelskimi komandosami. Wyposażeni w noktowizory żołnierze pod osłoną ciemności dokonali błyskawicznego abordażu. Obezwładnili zaskoczoną załogę, która nie stawiała oporu. Na pokładzie znaleźli ogromne ilości broni.

Wszystko to rozegrało się 180 kilometrów od izraelskiego wybrzeża blisko Cypru. Po opanowaniu jednostki komandosi zmienili kurs i skierowali płynący na północ statek ku Izraelowi. Przebieg operacji śledzili najważniejsi izraelscy generałowie, rozkaz do jej wykonania wydał zaś podobno sam premier. Nad ranem „Francop” wpłynął do portu Aszod.

Choć jednostka należy do cypryjskiej firmy UFS i płynęła pod banderą Antigui, w mediach pojawiła się informacja, że jej załogę stanowili Polacy. Według innej wersji Polakiem miał być tylko kapitan. – Mogę potwierdzić, że na pokładzie rzeczywiście byli polscy marynarze.

Oprócz nich na statku zatrzymaliśmy obywateli innych państw. Wszyscy są teraz przesłuchiwani – powiedział „Rz” chcący zachować anonimowość oficer izraelskiej armii. Obywatele innych państw to między innymi Ukraińcy i Azjaci.

Polska ambasada w Tel Awiwie została postawiona w stan najwyższej gotowości. Przez cały dzień polscy dyplomaci próbowali się dowiedzieć czegokolwiek o marynarzach. Bezskutecznie. Izraelskie władze nie pozwoliły im na kontakt z zatrzymanymi.

– Musimy czekać na oficjalne potwierdzenie strony izraelskiej, że aresztowani zostali Polacy. Dopiero wtedy możemy wkroczyć do akcji i udzielić im pomocy konsularnej. Oczywiście, jeżeli będą sobie tego życzyć. Mogą bowiem odmówić kontaktu z władzami RP – powiedział „Rz” konsul Janusz Połowniak. Według niego Izraelczycy dopuszczą dyplomatów do aresztowanych dopiero po zakończeniu wstępnego śledztwa.

[srodtytul]Co było na pokładzie?[/srodtytul]

– Jestem właśnie na statku. Nielegalny transport składa się z około 40 kontenerów. Na każdym z nich jest namalowana nazwa irańskiej firmy transportowej – relacjonowała rzeczniczka izraelskiej armii major Awital Leibowicz podczas wieczornej rozmowy telefonicznej z „Rz”. – Broń wyjmujemy od rana, a dopiero wyładowaliśmy jedną trzecią kontenerów! Czegoś takiego jeszcze nigdy nie widziałam! – dodała.

Sprawa rzeczywiście jest bez precedensu. Broni jest kilka razy więcej niż na statku „Karine A”, który Izraelczycy przechwycili w 2002 roku. Wtedy ładunek przeznaczony był dla palestyńskich bojowników w Strefie Gazy i ważył ponad 50 ton. Tym razem mowa jest o „kilkuset tonach”. – Rakiety rozmaitych zasięgów i kalibrów. Granaty i broń przeciwpancerna. Pociski moździerzowe. Z kontenerów wyjęliśmy wielkie ilości tego sprzętu i cały czas znajdujemy coś nowego. Bóg wie, co tam się jeszcze znajduje – podkreśliła Leibowicz. Według niej to największy taki przemyt udaremniony przez Izraelczyków.

Podobno w kontenerach znaleziono także zaawansowane technologicznie rakiety przeznaczone do strącania śmigłowców. Kosztowna broń, której bojownicy Hezbollahu nigdy nie posiadali. – Walka z Hezbollahem do tej pory wyglądała tak: oni odpalali rakiety ziemia-ziemia na nasze terytorium. A my wysyłaliśmy śmigłowce, które niszczyły ich wyrzutnie. Gdyby ta nowoczesna broń dotarła do Hezbollahu, załogi naszych śmigłowców znalazłyby się w śmiertelnym niebezpieczeństwie – powiedział „Rz” znany izraelski ekspert ds. bezpieczeństwa Szmuel Bar.

[srodtytul]Dla kogo była broń?[/srodtytul]

Izraelczycy nie mają bowiem wątpliwości, że broń przeznaczona była właśnie dla radykalnej szyickiej organizacji, która działa w południowym Libanie, na granicy z Izraelem. – Mówią o tym dokumenty przewozowe oraz inne papiery, które przejęliśmy na statku. To była irańska broń, a Iran od dawna zaopatruje Hezbollah – powiedziała nam major Leibowicz.

Jak wynika z dokumentów, „Francop” wyruszył w połowie zeszłego tygodnia z Iranu. Następnie przepłynął Kanał Sueski i skierował się w stronę Cypru. Stamtąd miał wyruszyć do Libanu i zakończyć rejs w Syrii. Podobno przez cały czas statek był śledzony przez amerykańskiego satelitę.

– To naprawdę wielki sukces w wojnie z terrorem. Prawdopodobnie dzięki tej operacji uratowaliśmy życie wielu izraelskich obywateli – powiedział „Rz” przedstawiciel izraelskiego Ministerstwa Obrony Szlomo Dror. – Duża część przejętej przez nas broni to rakiety ziemia- ziemia, które Hezbollah wystrzeliwuje na ślepo w stronę naszych miast. Ofiarą broni z tego statku mieli więc paść cywile – dodał.

[srodtytul]Czy wiedzieli, że wiozą rakiety?[/srodtytul]

W tej sytuacji polscy marynarze mogą zostać uznani za osoby wspierające terroryzm i surowo ukarani. Tylko czy załoga wiedziała, co znajduje się na pokładzie „Francopa”? – Właśnie to chcemy ustalić podczas przesłuchań. Jeżeli okaże się, że zdawali sobie sprawę z tego, co wiozą, znajdą się w poważnych tarapatach – podkreślił Dror. Według izraelskiej marynarki wojennej przemyt odbył się bez wiedzy załogi. – Oni o niczym nie wiedzieli – powiedział gen. Rani Ben- Jehuda. Polacy mieli być zszokowani, gdy zobaczyli, że w kontenerach ukryto broń.

Izraelscy eksperci przestrzegają jednak przed przesądzaniem o czymkolwiek przed zakończeniem śledztwa. – To wszystko nie znajdowało się w pudełku po butach, tylko w kilkudziesięciu kontenerach. Mówimy o setkach ton rakiet bojowych! Doświadczony marynarz jest w stanie rozpoznać, co przewozi – podkreślił Bar.

Według niego broń musi być przewożona w specjalny sposób. Musi być odpowiednio przymocowana oraz znajdować się w określonym położeniu. Kontenery z takim ładunkiem należy traktować jak kontenery ze szkłem, a jednocześnie są one bardzo ciężkie.

– Przejęliśmy już kilka takich statków i wiemy, że marynarze na ogół wiedzieli. Każdy na ich miejscu zorientowałby się, że ten ładunek „śmierdzi”, albo, jak to mówimy w Izraelu, że „nie jest w 100 procentach koszerny” – uważa Szmuel Bar.

[ramka]"Francop" wyruszył z Iranu. Z portu Bandar Abbas lub z wyspy Kisz. Następnie, z przystankiem w Jemenie, przepłynął Kanał Sueski i zawinął do egipskiego portu Damietta (według jednej z wersji dopiero tam załadowano na niego broń). Stamtąd skierował się w stronę Cypru, skąd miał wyruszyć do Bejrutu i zakończyć rejs w Syrii. [/ramka]

Operacja pod kryptonimem „Cztery gatunki” rozpoczęła się w środę na krótko przed świtem. Pod wielki – długi na blisko 140 i szeroki na 22 metry – statek handlowy „Francop” podpłynęło kilka motorówek z izraelskimi komandosami. Wyposażeni w noktowizory żołnierze pod osłoną ciemności dokonali błyskawicznego abordażu. Obezwładnili zaskoczoną załogę, która nie stawiała oporu. Na pokładzie znaleźli ogromne ilości broni.

Wszystko to rozegrało się 180 kilometrów od izraelskiego wybrzeża blisko Cypru. Po opanowaniu jednostki komandosi zmienili kurs i skierowali płynący na północ statek ku Izraelowi. Przebieg operacji śledzili najważniejsi izraelscy generałowie, rozkaz do jej wykonania wydał zaś podobno sam premier. Nad ranem „Francop” wpłynął do portu Aszod.

Pozostało 88% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021