Westerwelle nie chce, by Polska odniosła wrażenie, że Berlin nie dąży już do pojednania. O tym, jak wielką przywiązuje do tego wagę, szef niemieckiej dyplomacji mówił w wywiadzie dla „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. Ten sam dziennik pisał niedawno, iż w sprawie Eriki Steinbach wcześniej „szalała Polska”, a teraz czyni to niemiecki minister spraw zagranicznych.
Westerwelle przypomniał, że wspierał projekt fundacji Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie, i wyprasza sobie zarzuty, iż jest zbyt mało patriotyczny czy też reprezentuje „interesy innego kraju”. Taki zarzut wobec niego sformułował otwarcie Hans-Peter Uhl, rzecznik frakcji CDU/CSU w Bundestagu, gdy szef niemieckiej dyplomacji wykluczył obecność Steinbach w radzie fundacji.
Równocześnie 16 eurodeputowanych CDU i CSU wystosowało list do ministra, w którym domagają się sprawdzenia przez MSZ, czy „polscy członkowie” rady naukowej fundacji nie wypowiadali się w przeszłości w sposób, „który mógłby zaszkodzić wizerunkowi fundacji”. W radzie naukowej fundacji zasiada jeden Polak. Jest nim prof. Tomasz Szarota, który przyjął kilka miesięcy temu propozycję uczestnictwa w projekcie, uzgadniając ten krok z Władysławem Bartoszewskim. W Niemczech ma opinię rzetelnego historyka i uczestniczył niedawno w przygotowaniu głośnej wystawy w Niemieckim Muzeum Historycznym z okazji rocznicy wybuchu II wojny światowej. – Jest to żałosna próba szukania dziury w całym, oparta na niewiedzy – skomentowała list eurodeputowanych Silvana Koch-Mehrin, posłanka do Parlamentu Europejskiego i czołowy polityk FDP, ugrupowania Westerwellego.
– Cieszy nas stanowisko FDP w sporze o Steinbach i liczymy, że partia ta pójdzie dalej i wesprze nasze starania o wyegzekwowanie od strony niemieckiej przestrzegania traktatu o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy z 1991 roku – mówi „Rz” Aleksander Zając, przewodniczący Konwentu Organizacji Polski skupiającego największe stowarzyszenia polonijne w Niemczech. Sprawa dotyczy asymetrii w wydatkach Polski i Niemiec na wspieranie działalności mniejszości niemieckiej w Polsce oraz na działalność kulturalną Polonii w Niemczech. Z najnowszych danych wynika, że rząd federalny przeznacza na ten cel ok. 300 tys. euro rocznie, a poszczególne landy, na przykład Nadrenia- -Palatynat, po 100 tys. Wiele landów nie wydaje ani grosza. Tymczasem mniejszość niemiecka w Polsce otrzymała w ubiegłym roku subwencje oświatowe sięgające 63 mln zł. – Niemiecka Polonia ma nasze poparcie – zapewnia Mariusz Skórko, szef polskiego konsulatu w Berlinie.
Część Polonii jest przekonana, że nadszedł także dobry moment, aby rozpocząć z Niemcami dyskusję na temat odzyskania statusu mniejszości narodowej, który Polacy posiadali przed wojną. Miałoby to dotyczyć osób polskiego pochodzenia w Zagłębiu Ruhry oraz w Berlinie. – Na razie nie widzimy gotowości strony niemieckiej do takich rozmów – przyznaje Zając. Sprawą interesuje się Rada Europy, której przedstawiciele spotykają się jutro w Berlinie z delegatami organizacji polonijnych. – Rozpoczynanie dyskusji na ten temat nie jest wskazane, dopóki Niemcy nie rozwiążą problemu Eriki Steinbach – mówi Cornelius Ochmann, ekspert Fundacji Bertelsmanna. Zdaniem Kaia-Olafa Langego z Fundacji Nauka i Polityka rozpoczynanie takiej dyskusji może wywołać w Berlinie wrażenie, że przed wyborami prezydenckimi w Polsce rząd Donalda Tuska pragnie się zabezpieczyć przed atakami opozycji, iż nie prezentuje wobec Niemiec dość twardej linii.