Ilenia Moretti z miasteczka Luzzara koło Parmy poskarżyła się swemu siedem lat starszemu przyjacielowi, że ojciec ją kontroluje, nie pozwala wychodzić wieczorem i ma zastrzeżenia do jej znajomych. Poprosiła chłopaka o wyszukanie płatnego mordercy. Miała do dyspozycji 5 tys. euro, które ojciec, 42-letni pracownik młyna Rodolfo Moretti, pożyczył w banku, by córka mogła spędzić wakacje w Nowym Jorku. 8 stycznia o 3 w nocy młody człowiek zaatakował idącego do pracy pana Morettiego nożem rzeźnickim. Nie wiedział, że ojciec Ilenii trenował kiedyś karate. Obezwładniony napastnik tłumaczył się policji nagłym atakiem furii.

Wtedy Ilenia postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. W połowie marca pojechała na dworzec kolejowy, gdzie zawsze przebywa wielu, zazwyczaj bezrobotnych, obcokrajowców. Znalazła ochotnika z północnej Afryki. Przebywający legalnie we Włoszech chłopak przestraszył się jednak i po kilku dniach poszedł na policję.

Po krótkim przesłuchaniu córka przyznała się do wszystkiego. Tłumaczyła, że ojciec ją często bije i jest domowym tyranem, czego śledztwo nie potwierdziło. Policja podejrzewa, że o planach córki mogła wiedzieć matka, przebywająca obecnie w areszcie domowym. Natomiast ojciec nie wierzy, by córka i żona mogły mu źle życzyć. Twierdzi, że wszystko jest gigantycznym nieporozumieniem, i w każdej chwili gotów jest przyjąć Ilenię do domu.

W Luzzarze mówią, że Ilenia nienawidziła szkoły, uczyła się fatalnie. Pracowała dorywczo, za to uwielbiała nocne życie. We Włoszech wybuchła dyskusja o pozbawionej jakichkolwiek hamulców moralnych młodzieży. Prasa przypomina historię Eriki, która w 2001 r. jako 16-latka wraz z narzeczonym zamordowała matkę i nieletniego brata. Właśnie skończyła w więzieniu studia. Wyjdzie za dwa lata.