Feministkom z organizacji Pink Stinks (Różowy jest do niczego) nie spodobało się, że przebrania dla dzieci sprzedawane w ponad 500 sklepach Sainsbury’s były oznaczone „dla chłopców” albo „dla dziewczynek”. Jeszcze bardziej oburzyło je to, że stroje lekarza, żołnierza czy pilota przeznaczono dla chłopców, a stroje pielęgniarki i stewardesy dla dziewcząt.
Według Pink Stinks to seksizm. – Patrząc na ubranka dla dzieci sprzedawane przez Sainsbury’s, czuję się, jakbym się cofnęła w czasie do lat 50. – oburza się w rozmowie z „Rz” rzeczniczka Pink Stinks Lucy Lawrence. Według niej Sainsbury’s daje dziewczynkom do zrozumienia, że są zawody dla nich niedostępne.
– Chodzi o stereotypy. Chłopcy zostają lekarzami, a dziewczynki pielęgniarkami. Dziś, kiedy w naszym kraju medycynę studiuje więcej kobiet niż mężczyzn, tego rodzaju podział ról jest skandaliczny – dodaje Lawrence.
[srodtytul]Skrucha koncernu[/srodtytul]
Sieć Sainsbury’s od razu zapewniła, że wycofa nalepki z ubranek. – Sugerowanie, że niektóre zawody są zarezerwowane tylko dla jednej z płci, nie jest w porządku. Przyznajemy się do błędu i naprawimy go jak najszybciej – powiedział szef obsługi klientów Gwyn Burr.