W 12-osobowej Grupie Mędrców, która na zlecenie sekretarza generalnego NATO opracowała projekt nowej koncepcji strategicznej, był Polak Adam Rotfeld, były minister spraw zagranicznych. Obok Łotysza Aivisa Ronisa był to jedyny przedstawiciel Europy Środkowej i Wschodniej. Jak mówił wczoraj polskim dziennikarzom, dobrze się stało, że na czele grupy stała Madeleine Albright, była amerykańska sekretarz stanu.
– Często wykazywała większe zrozumienie dla moich postulatów niż przedstawiciele państw sąsiedzkich – mówił Rotfeld. Zdaniem polskiego eksperta ostateczny kształt raportu, mimo że z konieczności będący kompromisem między rozbieżnymi interesami państw członkowskich, nie został osiągnięty na zasadzie najmniejszego wspólnego mianownika. – W najważniejszej dla Polski sprawie uważam wręcz, że był to najwyższy wspólny mianownik – przekonuje Rotfeld.
Polska chciała, aby w raporcie zostało wyraźnie podkreślone znaczenie kluczowego dla nas artykułu 5 traktatu północnoatlantyckiego. Mówi on, że NATO zostało stworzone do obrony suwerenności terytorialnej swoich członków, a jakikolwiek atak z zewnątrz na jednego z członków będzie uznany za agresję na cały sojusz. – Nasz raport powtarza artykuł 5 w sposób jasny, bez żadnych zastrzeżeń – uważa Rotfeld. Według niego interesem Polski było także uniknięcie podziału NATO na strefy z mniejszymi lub większymi gwarancjami bezpieczeństwa.
[srodtytul]Potrzebne nowe plany[/srodtytul]
Propozycja ekspertów mówi o odpowiednich zdolnościach wojskowych sojuszu do zapewnienia solidarnej obrony, ale też o niewystarczających gwarancjach wypełnienia tego w praktyce. Postuluje więc lepsze tzw. plany ewentualnościowe, które szczegółowo opisują scenariusze reakcji na hipotetyczny atak, przegląd wyposażenia wojskowego oraz organizowanie manewrów wojskowych uwzględniających bieżące zagrożenia.