Michaił Chodorkowski, przeciwko któremu w Rosji toczy się drugi już proces (tym razem o przywłaszczenie 350 mln ton ropy naftowej i pranie brudnych pieniędzy), rozpoczął głodówkę na znak protestu przeciwko decyzji sędziego, który 14 maja przedłużył areszt jemu i drugiemu oskarżonemu – Płatonowi Lebiediewowi.
– Chodorkowski chce zwrócić uwagę prezydenta na naruszenia poprawek, które on sam wniósł do kodeksu postępowania karnego – tłumaczył na antenie Radia Echo Moskwy adwokat Maksim Kliuwgant. Były szef Jukosu odwołał się od decyzji sądu. Jednocześnie skierował do prezesa Sądu Najwyższego pismo, w którym informuje, że wymiar sprawiedliwości ignoruje przyjęte niedawno z inicjatywy prezydenta Dmitrija Miedwiediewa poprawki. Zgodnie z nimi wobec osób podejrzanych o przestępstwa gospodarcze nie może być stosowany areszt.
Zmiany miały pokazać, że Miedwiediew promuje „humanizację” systemu sprawiedliwości i ułatwia życie biznesmenom w Rosji, ograniczając możliwości nacisków ze strony struktur państwowych.
– Nasz system, czy to sądownictwo czy służba więzienna, charakteryzuje się tym, że skwapliwie godzi się na przykręcenie śruby, ale wezwania do liberalizacji wręcz ignoruje – mówi „Rz” publicysta Leonid Mleczin. Dodaje, że głodówka to wyraz desperacji Chodorkowskiego. Być może związana jest z pogłoskami o próbach wytoczenia mu kolejnej sprawy.
Chodorkowski i Lebiediew zostali już raz skazani za przestępstwa gospodarcze na osiem lat kolonii karnej. Według nich proces był „karą” wymierzoną im za działalność polityczną przez Władimira Putina i ludzi z jego bliskiego otoczenia. Drugi proces rozpoczął się w marcu ubiegłego roku.