Napastnicy w nocy zaatakowali konwój oraz dwa posterunki sił bezpieczeństwa w regionie, który rząd uznał wcześniej za bezpieczny. W wyniku starć zginęło sześciu żołnierzy i 40 talibów, a podczas szturmu na posterunki w Mohmand zabitych zostało dwóch żołnierzy oraz sześciu bojowników sił antyrządowych.
O walkach w tym rejonie oficjalnie poinformował dziś rząd pakistański. Informacje te są prawie niemożliwe do zweryfikowania przez niezależne źródła, bo dziennikarze mają ograniczony dostęp do regionu Orakzai. Ostatnie wydarzenia dowodzą jednak, że rząd przedwcześnie ogłosił swój sukces na tym terenie, apelując na początku miesiąca do mieszkańców, by wrócili do swoich domów. W ciągu kilku ostatnich miesięcy z tego regionu uciekło ponad 200 tysięcy ludziwiad, co daje niemal połowę całej jego populacji.
Za kwaterę główną pakistańskich talibów uznawany jest Północny Waziristan, gdzie według wywiadu pakistańskiego przebywa około trzech tysięcy talibów. Mimo planowanej ofensywy, armia rządowa zwleka na razie z podjęciem działań w tej części pogranicza.
Mimo ostatnich wydarzeń Stany Zjednoczone chwalą władze w Islamabadzie za ich wysiłek militarny przeciwko siłom talibów, które zamieniły pogranicze afgańsko-pakistańskie w bazę do wypadów przeciwko wojskom NATO w Afganistanie.