Polityków prawicy zbulwersował zakaz emisji spotu reklamowego szwedzkich Demokratów w szwedzkiej telewizji. Ta skrajnie prawicowa partia ubiega się we wrześniowych wyborach o mandat w parlamencie. W programie ma zredukowanie o 90 procent imigracji.
W spocie kobieta w burce ściga się z emerytką, opierającą się na balkoniku. Obie walczą o prawo do zasiłku. „W polityce chodzi o priorytety. Teraz masz wybór” – słychać głos. Przesłanie jest oczywiste: wobec ograniczenia wydatków publicznych, należy ograniczyć też napływ imigrantów. W przeciwnym razie poszkodowani będą emeryci.
Dyrektor administracyjny Kanału 4 telewizji Jan Scherman uznał, że spot narusza prawo zakazujące podburzania przeciwko innym grupom etnicznym. Dlatego zakazał pokazywania filmu w telewizji.
Zareagował na to m.in. rzecznik rządzącej duńskiej Partii Liberalnej (Venstre) ds. polityki międzynarodowej. Zagroził, że kwestię cenzury politycznej w Szwecji przedstawi na najbliższym spotkaniu z Radą UE. Chce wystąpić z propozycją oddelegowania obserwatorów na wybory do parlamentu, które odbędą się w Szwecji 19 września, by „zagwarantować demokrację” w tym kraju.
Politolog Kasper Möller Hansen uważa jednak, że żądania poddania Szwecji kontroli w związku z wyborami są bez szans. Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie zdecydowała już w czerwcu, że nie ma potrzeby obserwowania szwedzkich wyborów.