W Dumie przegłosowano poprawki do ustawy o reklamie. Jeśli wejdą w życie, reklamowanie w mediach wróżek, szamanów i jasnowidzów będzie nielegalne. Z wyjątkiem przypadków, kiedy wyżej wymienieni będą w stanie wylegitymować się odpowiednim państwowym certyfikatem.

Na razie pseudospecjaliści od medycyny ludowej i niekonwencjonalnych metod leczenia, zdejmowania uroków i kontaktów z zaświatami mają zielone światło. Nie narzekają na brak zajęć – Rosjanie chętnie chodzą do jasnowidzów i znachorów, wolą wróżki od psychologów. W Internecie roi się od stron, a w prasie od ogłoszeń oferujących rozwiązanie wszelkich problemów. – To bardzo często są oszuści żerujący na ludzkiej naiwności – mówi „Rz” psychiatra Michaił Winogradow.

W Rosji będącej mieszanką kultur i religii wciąż działają szamani, babki i szeptuchy. W Tuwie, Buriacji, Jakucji można się wybrać do szamańskiej kliniki. Nie tylko, by wyleczyć się z takiej czy innej choroby, ale i po poradę: co robić, gdy odszedł mąż albo nie ma pieniędzy. Inny problem to brak zaufania do państwowej służby zdrowia. Niektórzy widzą przyczynę gdzie indziej. „W państwie, gdzie, by mieć lepsze życie, ludzie zamiast ciężko pracować, wolą czekać na cud, wszelkiej maści uzdrowicieli i magików czeka dostatnie życie i długa kariera” – pisał tygodnik „Ogoniok”.

Po upadku i emigracji Anatolija Kaszpirowskiego, który za pośrednictwem telewizyjnego ekranu „leczył” cały blok wschodni, wydawało się, że czas wielkich oszustw minął. Ale w ubiegłym roku Kaszpirowski wrócił z USA i zaczął prowadzić program w telewizji. Choć nowy talk-show był tylko cieniem dawnych seansów, lekarze uderzyli na alarm. „Kliniki psychiatryczne będą miały nowych pacjentów” – przepowiadali. Zdaniem lekarzy zaufanie, jakim Rosjanie darzą medycynę niekonwencjonalną, prowadzi wprost na cmentarz.

[i] Korespondencja z Moskwy[/i]