Przestępstwa, o jakie podejrzewa się szefa dyplomacji, dotyczą milionów dolarów – podał izraelski resort sprawiedliwości. Lider nacjonalistycznej partii Nasz Dom Izrael miał je popełnić w latach 2001 – 2008, gdy był posłem, a następnie członkiem rządu. Lieberman zaprzecza. – Udowodnię, że działałem legalnie – zapowiedział. Znany z niewyparzonego języka polityk może spaść w mgnieniu oka ze szczytów władzy, na które piął się z mozołem przez wiele dekad. Urodzony w 1958 roku w radzieckim Kiszyniowie Lieberman wyemigrował do Izraela w wieku 20 lat. Służył w armii, następnie podjął studia na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie.
Związał się z centroprawicową partią Likud, był szefem gabinetu premiera Beniamina Netanjahu, zajmował różne stanowiska ministerialne. Jego nieprzejednane stanowisko wobec Palestyńczyków doprowadziło go do konfliktu z własną partią. W latach 90. opuścił Likud i został współzałożycielem Naszego Domu Izrael, ugrupowania skupiającego głównie imigrantów z dawnego ZSRR.
Osadnik z Zachodniego Brzegu
Z powodu szokujących wypowiedzi szybko zyskał opinię jastrzębia. Mówił, że Gazę powinno się „potraktować jak Czeczenię", sugerował nawet zrzucenie na strefę rządzoną przez islamski Hamas bomby atomowej. Proponował rozwiązanie konfliktu izraelsko-palestyńskiego przez utworzenie dwóch etnicznie jednorodnych państw. Terytoria zamieszkane przez izraelskich Arabów miałyby zostać włączone do Palestyny, a palestyńskie ziemie zajęte przez żydowskich osadników – do Izraela.
Sam jest osadnikiem – mieszka z żoną Ellą (mają córkę i dwóch synów) w żydowskim osiedlu Nokdim na Zachodnim Brzegu Jordanu.
Konflikt żydowsko-arabski był częścią jego codziennego życia. W grudniu 1999 roku synek poskarżył mu się, że pobiło go trzech palestyńskich chłopców. Lieberman, który pracował kiedyś jako bramkarz w dyskotece, odnalazł jednego z nich i uderzył go w twarz tak mocno, że 12-latek padł na ziemię jak długi. Lider nacjonalistów złapał go za kołnierz, zaprowadził do domu i zapowiedział jego rodzinie, że chłopak znowu oberwie, jeśli pojawi się w Nokdim. Palestyńczycy podali Liebermana do sądu i polityk musiał zapłacić rodzinie chłopca 10 tysięcy szekli (około 8 tysięcy złotych) odszkodowania.