Korespondencja z Moskwy
Władimir Putin wystąpił w Dumie z dorocznym raportem o pracy rządu. Było to ostatnie takie wystąpienie premiera przed wyborami parlamentarnymi. Dlatego cieszyło się wyjątkowym zainteresowaniem mediów, które odebrały przemówienie Putina jako początek kampanii rządzącej partii Jedna Rosja.
– Główna lekcja płynąca z kryzysu to wiedza, że słabość gospodarcza i państwowa, nieodporność na zewnętrzne wstrząsy w sposób nieunikniony prowadzi do zagrożenia narodowej suwerenności – mówił Putin. – Powiedzmy otwarcie: w świecie współczesnym, jeśli jesteś słaby, zawsze znajdzie się ktoś, kto przyjedzie albo przyleci i będzie ci radził, jaką prowadzić politykę, jaką wybrać drogę. Za tymi pozornie powodowanymi dobrą wolą radami stoi tak naprawdę ordynarny dyktat i ingerencja w wewnętrzne sprawy niepodległego państwa.
Dlatego – podkreślił – trzeba być samodzielnym i silnym, uniemożliwić wszelkie próby rozbicia i skłócenia rosyjskiego społeczeństwa. Jednak zdaniem Putina Rosja w dużej mierze ma już kryzys za sobą, a na początku przyszłego roku wyjdzie z niego całkowicie. Premier przyznał, że do szybszego, niż przewidywano, wzrostu gospodarczego bardzo się przyczynił 30-procentowy wzrost cen ropy, gazu i metali. Ale główną przyczyną sukcesu była jego zdaniem odporność całej rosyjskiej gospodarki, która dowiodła, że „może się rozwijać nawet w ekstremalnych warunkach".
Rosji według Putina potrzeba dziesięciu lat spokojnego rozwoju, niezakłócanego „różnego rodzaju nieprzemyślanymi eksperymentami, opartymi niekiedy na niesprawdzonym liberalizmie lub demagogii". Jeśli ten warunek zostanie spełniony i jeśli uda się co najmniej dwukrotnie zwiększyć wydajność pracy, to według premiera Rosja już w 2020 roku ma szanse stać się piątą gospodarką świata. Putin dostrzegł zależność Rosji od eksportu surowców. Żeby temu przeciwdziałać – wywodził – trzeba wesprzeć przedsiębiorczość, a w tym celu niezbędne jest „zdławienie korupcji, która ciągnie nas wstecz i demobilizuje społeczeństwo".