Jak zginął Osama bin Laden

Wyrwany ze snu szef al Kaidy stawiał opór. Nie był jednak uzbrojony. Broniła go zaledwie garstka ochroniarzy

Publikacja: 04.05.2011 02:44

W Białym Domu przebieg operacji śledzono na żywo (fot. Pete Souza/the white house/ap)

W Białym Domu przebieg operacji śledzono na żywo (fot. Pete Souza/the white house/ap)

Foto: AP

Tuż przed trzecią w nocy z niedzieli na poniedziałek amerykańscy komandosi opuścili się po linach z czterech śmigłowców na teren otoczonej wysokim murem posiadłości w miejscowości Abbotabad. CIA była niemal pewna, że właśnie tu, zaledwie 50 kilometrów na północ od pakistańskiej stolicy, znajduje się kryjówka najbardziej poszukiwanego terrorysty świata.

Misternie zaplanowana akcja trwała około 40 minut. Przywódca al Kaidy stawiał opór, nie był jednak uzbrojony. Broniła go garstka ochroniarzy. Żona bin Ladena rzuciła się na komandosów i została postrzelona w nogę. Chwilę potem kule trafiły bin Ladena w czoło i klatkę piersiową. Podczas szturmu zginął także jego syn i dwóch bliskich współpracowników, m.in. zaufany kurier, za pośrednictwem którego Osama kontaktował się ze światem. Na opublikowanych zdjęciach z miejsca akcji widać wielką plamę krwi tuż przy łóżku, w którym z żoną spał przywódca al Kaidy.

To na pewno on

W oddalonym o 11 tys. kilometrów Waszyngtonie całą akcję w czasie rzeczywistym obserwowali przywódcy USA. Prezydent Barack Obama, sekretarz stanu Hillary Clinton, sekretarz obrony Robert Gates i szef amerykańskich sztabów połączonych Mike Mullen. Z zapartym tchem wpatrywali się w ekrany, na których wyświetlano obraz z działających na podczerwień kamer zainstalowanych na hełmach żołnierzy, w helikopterach i bezzałogowym samolocie szpiegowskim. Po kilkunastu minutach usłyszeli hasło "Geronimo. Zabity podczas akcji". Oznaczało to, że poszukiwany od 15 lat przywódca al Kaidy został zlikwidowany. Ale konieczny był jeszcze niezbity dowód.

Ciało bin Ladena natychmiast przewieziono helikopterem do Dżalalabadu w Afganistanie. Tam dokładnie je zmierzono i obfotografowano, a zdjęcia przesłano do kwatery CIA. Eksperci ocenili, że na 90 – 95 proc. jest to poszukiwany terrorysta. Błyskawicznie przeprowadzono też testy DNA. Amerykanie dysponowali próbkami dwóch krewnych bin Ladena, m.in. tkanką mózgową pobraną od jego siostry, która zmarła w Bostonie. Badanie wykazały z 99,9-proc. pewnością, że zabity to bin Laden.

Zwłoki na dnie morza

Dopiero wtedy prezydent Barack Obama miał powiedzieć z ulgą: "Mamy go". Ciało bin Ladena przewieziono na lotniskowiec USS "Carl Vinson". Zwłoki zostały pochowane gdzieś w Morzu Arabskim. Jak zapewniają amerykańskie władze, pochówek przeprowadził muzułmański imam zgodnie z islamskim rytuałem. Zwłoki obmyto, owinięto w białe płótno i włożono do obciążonego worka.

– Świetnie to zaplanowano. Podobno przeprowadzono jakieś konsultacje, z których wynika, że żaden kraj nie był zainteresowany pochowaniem bin Ladena. Ale tempo, w jakim go pochowano, wskazuje, że za bardzo nie zaprzątano sobie tym głowy. I słusznie. Nikomu nie zależało, żeby z miejsca pochówku stworzyć miejsce kultu i pielgrzymek ekstremistów – mówi "Rz" amerykański ekspert ds. terroryzmu David Rapoport.

Cel: zabić

Na ślad przywódcy al Kaidy udało się natrafić po tym, gdy agenci CIA wytropili jego zaufanego kuriera. Kryjówkę Osamy bin Ladena zlokalizowano wreszcie dziesięć miesięcy temu. Okazało się, że ukrywa się w ufortyfikowanej rezydencji, którą w 2005 roku wybudowano w pobliżu słynnej pakistańskiej akademii wojskowej w mieście Abbotabad.

W USA wybudowano replikę rezydencji, w której oddziały komandosów ćwiczyły szturm. Dlaczego nie wzięto go żywcem? – Naszym priorytetem była ochrona osób biorących udział w akcji. Gdyby była szansa wzięcia go żywcem, toby to zrobiono – zapewnił John Brennan.

Zdaniem ekspertów celem akcji była jednak likwidacja, bo z żywym bin Ladenem byłoby jeszcze więcej kłopotów niż z jego ciałem. Według amerykańskich mediów w marcu prezydent Barack Obama zgodził się nawet na opracowanie planu zbombardowania rezydencji przez bombowce B2, które miały zrzucić kilka bomb o wadze jednej tony każda. Wtedy jednak zginęłyby wszystkie osoby w rezydencji, a także mieszkańcy okolicznych domów.

Pośmiertne zdjęcie

Zrównanie obiektu z ziemią oznaczałoby też, że poza materiałem DNA nie byłoby niezbitych dowodów śmierci bin Ladena. A Waszyngton chciał, aby świat nie miał najmniejszych wątpliwości, że wroga numer jeden USA spotkała kara. Dlatego Obama miał podjąć decyzję o akcji komandosów. Biały Dom wciąż się zastanawia, czy nie opublikować zdjęć zabitego terrorysty oraz nagrań z jego pogrzebu.

Z jednej strony władze obawiają się, że drastyczne zdjęcia mogą wywołać nową falę antyamerykańskich nastrojów, z drugiej chcą ukrócić spiskowe teorie, że bin Laden nadal żyje. Afgańscy talibowie oświadczyli wczoraj, że nie przedstawiono im jeszcze przekonujących dowodów, iż bin Laden rzeczywiście zginął w Abbottabadzie.

Tymczasem eksperci zachodzą w głowę, czy pakistańskie władze wiedziały, gdzie się ukrywa przywódca al Kaidy. Tuż przed nagłośnieniem akcji pakistańskie służby ISI przekonywały media, że była to wspólna operacja amerykańsko-pakistańska.

Islamabad wiedział?

Ale John Brennan twierdzi, że władze w Islamabadzie zostały poinformowane o akcji dopiero po jej zakończeniu. Prezydent Pakistanu Asif Ali Zardari przyznał, że operacja nie była przeprowadzona wspólnie z pakistańskimi wojskami, a Pakistan tylko pomógł w namierzeniu kuriera. – Operację podjęto bez udziału Pakistanu, ponieważ istniały obawy, że może on zaalarmować cele – przyznał też dyrektor CIA Leon Panetta. Według niego agencja miała tylko od 60 do 80 proc. pewności, że bin Laden znajduje się w rezydencji.

Amerykanie mają nadzieję, że informacje zebrane w kryjówce bin Ladena pomogą namierzyć kolejnych wysokich rangą przywódców al Kaidy i ułatwią zadanie decydującego ciosu organizacji. Na razie nie wiadomo, czy ktoś dostanie nagrodę 25 mln dolarów wyznaczoną za informacje, które doprowadziłyby do bin Ladena.

Na wieść o jego śmierci tysiące Amerykanów wyszły na ulice świętować sukces. Przed Białym Domem i w miejscu zamachów z 11 września demonstranci wymachiwali flagami Ameryki, skandując: "USA, USA".

Oficjalna strona Białego Domu www.whitehouse.gov

Tuż przed trzecią w nocy z niedzieli na poniedziałek amerykańscy komandosi opuścili się po linach z czterech śmigłowców na teren otoczonej wysokim murem posiadłości w miejscowości Abbotabad. CIA była niemal pewna, że właśnie tu, zaledwie 50 kilometrów na północ od pakistańskiej stolicy, znajduje się kryjówka najbardziej poszukiwanego terrorysty świata.

Misternie zaplanowana akcja trwała około 40 minut. Przywódca al Kaidy stawiał opór, nie był jednak uzbrojony. Broniła go garstka ochroniarzy. Żona bin Ladena rzuciła się na komandosów i została postrzelona w nogę. Chwilę potem kule trafiły bin Ladena w czoło i klatkę piersiową. Podczas szturmu zginął także jego syn i dwóch bliskich współpracowników, m.in. zaufany kurier, za pośrednictwem którego Osama kontaktował się ze światem. Na opublikowanych zdjęciach z miejsca akcji widać wielką plamę krwi tuż przy łóżku, w którym z żoną spał przywódca al Kaidy.

Pozostało 84% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021