Tuż przed trzecią w nocy z niedzieli na poniedziałek amerykańscy komandosi opuścili się po linach z czterech śmigłowców na teren otoczonej wysokim murem posiadłości w miejscowości Abbotabad. CIA była niemal pewna, że właśnie tu, zaledwie 50 kilometrów na północ od pakistańskiej stolicy, znajduje się kryjówka najbardziej poszukiwanego terrorysty świata.
Misternie zaplanowana akcja trwała około 40 minut. Przywódca al Kaidy stawiał opór, nie był jednak uzbrojony. Broniła go garstka ochroniarzy. Żona bin Ladena rzuciła się na komandosów i została postrzelona w nogę. Chwilę potem kule trafiły bin Ladena w czoło i klatkę piersiową. Podczas szturmu zginął także jego syn i dwóch bliskich współpracowników, m.in. zaufany kurier, za pośrednictwem którego Osama kontaktował się ze światem. Na opublikowanych zdjęciach z miejsca akcji widać wielką plamę krwi tuż przy łóżku, w którym z żoną spał przywódca al Kaidy.
To na pewno on
W oddalonym o 11 tys. kilometrów Waszyngtonie całą akcję w czasie rzeczywistym obserwowali przywódcy USA. Prezydent Barack Obama, sekretarz stanu Hillary Clinton, sekretarz obrony Robert Gates i szef amerykańskich sztabów połączonych Mike Mullen. Z zapartym tchem wpatrywali się w ekrany, na których wyświetlano obraz z działających na podczerwień kamer zainstalowanych na hełmach żołnierzy, w helikopterach i bezzałogowym samolocie szpiegowskim. Po kilkunastu minutach usłyszeli hasło "Geronimo. Zabity podczas akcji". Oznaczało to, że poszukiwany od 15 lat przywódca al Kaidy został zlikwidowany. Ale konieczny był jeszcze niezbity dowód.
Ciało bin Ladena natychmiast przewieziono helikopterem do Dżalalabadu w Afganistanie. Tam dokładnie je zmierzono i obfotografowano, a zdjęcia przesłano do kwatery CIA. Eksperci ocenili, że na 90 – 95 proc. jest to poszukiwany terrorysta. Błyskawicznie przeprowadzono też testy DNA. Amerykanie dysponowali próbkami dwóch krewnych bin Ladena, m.in. tkanką mózgową pobraną od jego siostry, która zmarła w Bostonie. Badanie wykazały z 99,9-proc. pewnością, że zabity to bin Laden.
Zwłoki na dnie morza
Dopiero wtedy prezydent Barack Obama miał powiedzieć z ulgą: "Mamy go". Ciało bin Ladena przewieziono na lotniskowiec USS "Carl Vinson". Zwłoki zostały pochowane gdzieś w Morzu Arabskim. Jak zapewniają amerykańskie władze, pochówek przeprowadził muzułmański imam zgodnie z islamskim rytuałem. Zwłoki obmyto, owinięto w białe płótno i włożono do obciążonego worka.