Przetrzymywani w Guantanamo członkowie al Kaidy zostali oskarżeni m.in. o atakowanie cywilów i cywilnych obiektów, morderstwo z pogwałceniem prawa wojennego oraz o udział w spisku zakładającym porwanie cywilnych samolotów i wykorzystanie ich do przeprowadzenia zamachów, w których zginęło niemal trzy tysiące osób. Członkom al Kaidy grozi za to kara śmierci.
Piątka oskarżonych może mieć jednak wrażenie deja vu. Niemal identyczne zarzuty postawiono im bowiem już kilka lat temu. Zostały jednak uchylone, gdy administracja Baracka Obamy – dążąc do zamknięcia Guantanamo i zerwania z praktykami tzw. wojny z terroryzmem prowadzonej przez George'a W. Busha – zdecydowała o przeniesieniu procesów z trybunałów wojskowych do sądu federalnego w Nowym Jorku.
Ta decyzja wywołała polityczną burzę, protesty republikanów w Kongresie i strach nowojorczyków przed nowymi atakami. W kwietniu Obama ugiął się więc pod presją i ostatecznie zgodził na procesy przed trybunałami wojskowymi. Prezydent nie wspomina już też o szybkim zamykaniu Guantanamo.
Chalid Szejk Mohammed – który zanim trafił do Guantanamo miał być przetrzymywany w tajnej bazie CIA w Polsce – był ponoć w al Kaidzie osobą numer trzy. Przyznał się nie tylko do zorganizowania ataku na Nowy Jork i Waszyngton 11 września 2001 roku, ale również do odpowiedzialności za wcześniejszy atak na World Trade Center w 1993 roku oraz do około 30 innych zamachów terrorystycznych. Miał m.in. planować zabicie Billa Clintona, Jimmy'ego Cartera, a także papieża Jana Pawła II. Przyznał się, że osobiście poderżnął gardło amerykańskiemu reporterowi Danielowi Pearlowi porwanemu w 2002 roku w Pakistanie. – Nie jestem szczęśliwy, że w Ameryce zginęło ponad 3000 osób. Nawet jest mi przykro. Nie lubię zabijać dzieci. Islam tak jak chrześcijaństwo i judaizm zabrania zabijania, ale od tej reguły są wyjątki – tłumaczył w zeznaniach Chalid Szejk Mohammed, przekonując, że muzułmanie prowadzą z USA, Izraelem i całym Zachodem wojnę o niepodległość. Porównał nawet Osamę bin Ladena z pierwszym prezydentem USA Jerzym Waszyngtonem.
Wśród pozostałych oskarżonych jest jego bliski krewny Ali Abdul Aziz Ali. Prokuratorzy zarzucają mu, że pomagał terrorystom, którzy porwali samoloty 11 września, w kupnie biletów lotniczych i w rezerwacji hoteli. Płynnie mówiący po angielsku technik komputerowy z Pakistanu miał też udzielać informacji zamachowcom odnośnie zachodniego życia, doradzać w zakupie modnych na Zachodzie ubrań, a także wysłać 120 tysięcy dolarów na opłacenie kursu latania i inne wydatki.