W nocy z wtorku na środę na zlecenie władz miasta otworzono grób i ekshumowano szczątki Rudolfa Hessa. Dokładnie w dzień 67. rocznicy nieudanego zamachu na Hitlera pod przywództwem pułkownika Clausa von Stauffenberga w Wilczym Szańcu. Po kremacji szczątki Hessa zostaną wrzucone do morza.
Takie było życzenie wnuczki zbrodniarza nazistowskiego, która nie chciała, by jego grób nadal służył jako miejsce kultu neonazistom czczącym zastępcę Adolfa Hitlera jako „męczennika za sprawę".
– Mamy nadzieję, że raz na zawsze pozbyliśmy się brunatnego widma – powiedział wiceburmistrz Wunsiedel Roland Schöffel. Niemal w każdą rocznicę samobójczej śmierci Hessa, który powiesił się, mając 93 lata, w celi więzienia w berlińskiej dzielnicy Spandau 17 sierpnia 1987 roku, składano wieńce na jego grobie, a neonaziści organizowali tam demonstracje. Nawet gdy w 1991 roku miasto zakazało tych praktyk. Dopiero kiedy Kościół ewangelicki zarządzający tym cmentarzem wypowiedział rodzinie umowę o dzierżawę miejsca pochówku, zdecydowała się usunąć szczątki. Podczas procesów w Norymberdze w 1946 roku Hess został skazany na dożywocie. W więzieniu spędził 41 lat.