Burzę wśród katolików za oceanem wywołała decyzja prezydenta Baracka Obamy. Na jej mocy wszyscy pracodawcy będą zobowiązani do wykupienia takiego pakietu ubezpieczeń zdrowotnych, który pokrywa koszty zakupu środków antykoncepcyjnych, środków poronnych oraz sterylizacji. Tymczasem duchowni długo walczyli o to, aby spod nowego prawa wyłączone były nie tylko kościoły, synagogi, meczety i inne świątynie, ale też np. katolickie uniwersytety czy szpitale.

W ostatnią niedzielę księża w całych Stanach Zjednoczonych odczytali więc podczas mszy listy w tej sprawie. „Nie możemy zastosować się do tego niesprawiedliwego prawa i nie zrobimy tego" – napisał biskup Phoenix Thomas Olmsted, zauważając, że jest to atak na wolność religii chronioną przez amerykańską konstytucję.

– Muszę powiedzieć, że mam uczucie osobistego rozczarowania – stwierdził abp Timothy Dolan, metropolita nowojorski i przewodniczący amerykańskiego episkopatu, który po listopadowym spotkaniu w Gabinecie Owalnym chwalił prezydenta za poważne podejście do problemu ochrony wolności sumienia.

Obama miał przekonywać arcybiskupa, że „nie chciałby, aby jego administracja zrobiła cokolwiek, co mogłoby utrudniać prace Kościoła". Przed tygodniem prezydent zadzwonił jednak do abp. Dolana, informując, że nie zamierza rozszerzyć klauzuli sumienia. – Musiałem mu powiedzieć, że jestem szalenie zawiedziony, rozczarowany i zaniepokojony – relacjonował arcybiskup rozmowę z Barackiem Obamą, wyrażając troskę o przyszłość Ameryki bez podstawowych wartości.

Biskupi przypominają też, że niektóre wspólnoty – np. amisze – zostały wyłączone z reformy ubezpieczeń. Nowe prawo cieszy natomiast członków organizacji promujących kontrolę urodzin.