Do zwolenników takiego rozwiązania należy m.in. poseł Wasyl Kisielow, urodzony w rosyjskim Czelabińsku.

– Cieszę się, że prezydent Wiktor Janukowycz składa tak śmiałe obietnice w sprawie języka rosyjskiego. Choć wie, że wywoła to protesty mieszkańców zachodniej Ukrainy. Ale jeśli chcą, niech stawiają pomniki swojemu Stepanowi Banderze i czczą swych bohaterów, to ich lokalne prawo. I niech nie oponują przeciwko zamiarom tych, którzy chcą, by rosyjski na Ukrainie został drugim językiem państwowym – mówił.

O przywódcy Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) Kisielow wypowiadał się już wcześniej, twierdząc, że „zjawiska gloryfikacji Bandery na zachodzie kraju nie da się zwalczyć". W 2007 roku Kisielow proponował, by „nałożyć moratorium na sprawy dzielące Ukrainę, w tym na gloryfikację współtworzonej przez Banderę frakcji OUN, na której ciąży odpowiedzialność za eksterminację polskiej ludności na Wołyniu w latach 40. ubiegłego wieku".

– Nie wierzę w dobre intencje współpracowników Janukowycza. To kolejne oszustwo. Ma na celu walkę z ukraińską tożsamością. Legalizacja języka rosyjskiego będzie oznaczać powszechną rusyfikację Ukrainy – mówi „Rz" znany sowiecki dysydent Łewko Łukianenko. – Ja i Partia Republikańska, którą kieruję, występujemy kategorycznie przeciw takim planom. Partia Regionów jest gotowa na wszystko, by to osiągnąć, ale pomniki Bandery na zachodzie Ukrainy powstawały, powstają i będą powstawać i bez jej pozwolenia – dodaje.

Zdaniem kijowskiego politologa Wołodymyra Fesenki „emocjonalne deklaracje" mają związek ze zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi wyznaczonymi na 28 października. – Kisielow startuje w okręgu na Krymie. Wykorzystuje temat, by uzyskać większy rozgłos. Adresuje wypowiedź do krymskich wyborców – mówi „Rz" Fesenko.

Nie wiadomo, jak zareagują komuniści, koalicjanci Partii Regionów w parlamencie, uważający przywódcę OUN za „zdrajcę i kolaboranta Hitlera".

Już wcześniej krytykowali Janukowycza za to, że nie chciał pozbawić Bandery tytułu bohatera Ukrainy, nadanego mu przez poprzednika Wiktora Juszczenkę. Janukowycza „wyręczył" doniecki sąd, pozbawiając przywódcę OUN tego zaszczytu w kwietniu 2010 roku.

Komuniści ostrzegli też Partię Regionów, że „igra z ogniem". Rozgniewało ich, że w dniu urodzin Bandery 1 stycznia jego zwolennicy bez problemu mogli maszerować ulicami miasta Gorłówka na wschodzie Ukrainy.