Krytykowany za odmowę spotkania z opozycją papież powitał Kubańczyków słowami, które miały ich przekonać, że rozumie ich problemy i pamięta o osobach represjonowanych za poglądy.
– Noszę w sercu słuszne oczekiwania i uzasadnione życzenia wszystkich Kubańczyków, bez względu na to, gdzie się znajdują, ich cierpienia i radości, ich obawy i najbardziej szlachetne pragnienia młodzieży i osób w podeszłym wieku, nastolatków i dzieci, chorych i pracujących, więźniów i ich bliskich oraz biednych i potrzebujących – mówił na lotnisku w Santiago de Cuba. Benedykt XVI przybył w poniedziałek do tego oddalonego o 900 km od Hawany miasta, by oddać hołd znalezionej 400 lat temu figurce Matki Boskiej z Cobre, patronki Kuby.
Apel o pojednanie
Słowa papieża zostały tym bardziej zauważone, że wypowiadał je, stojąc u boku Raula Castro, który powitał gościa na lotnisku. Kubański przywódca uczestniczył także (wraz z około 200 tys. wiernych) w mszy świętej, którą Benedykt XVI odprawił niedługo później na placu Antonia Maceo. W homilii również padły słowa, które odebrano jako wezwanie do zmian na wyspie. Papież apelował o budowanie lepszego społeczeństwa: „otwartego, odnowionego, bardziej godnego dla człowieka", zaznaczając, że nie uda się tego osiągnąć bez przebaczenia i wzajemnego zrozumienia. – Kluczem do właściwego zrozumienia tej wizyty jest pojednanie – podkreślał watykański rzecznik, ksiądz Federico Lombardi.
Represje przed wizytą Ci, którzy spodziewali się od papieża ostrych słów potępienia pod adresem reżimu, mogą czuć się jednak rozczarowani. Tym bardziej że przed przybyciem Benedykta XVI na Kubie nasiliły się aresztowania dysydentów. Zatrzymano około 150 osób, między innymi członkinie broniącej więźniów politycznych organizacji Kobiety w Bieli, które prosiły, by watykański gość poświęcił im „choćby minutę". Władze obawiały się, że mogą zakłócić uroczystości z udziałem papieża. Ale i tak nie udało się uniknąć incydentu w Santiago de Cuba. Jakiś mężczyzna w wieku 30 – 40 lat pobiegł przed mszą w kierunku ołtarza, krzycząc: „Precz z komunizmem!, Precz z dyktaturą!". Nikt się jednak do niego nie przyłączył. Szarpany i popychany, został natychmiast wyprowadzony z placu przez agentów w cywilu.
– Trudno pogodzić się z tym, że papież spotka się z dyktatorem, który kazał pobić i aresztować bezbronne kobiety idące na mszę do kościoła, ale odmawia spotkania się z tymi wierzącymi kobietami – mówi „Rz" Angel de Fana, były kubański więzień polityczny, dziś szef działającej w Miami organizacji Plantados hasta la Libertad y la Democracia en Cuba.