Od dawna było jasne, że kampanię wyborczą 2012 zdominuje gospodarka. Kryzys gospodarczy, wciąż wysokie – jak na warunki amerykańskie – bezrobocie i gigantyczny dług publiczny spowodowały, że wojna z terroryzmem i Afganistan zeszły na dalszy plan.
Dlatego właśnie Mitt Romney na swego kandydata na wiceprezydenta wybrał człowieka, który o polityce zagranicznej nie wie nic, zna się za to na budżecie.
W czasie kończącej się dziś konwencji Republikanów w Tampie na Florydzie też o sprawach zagranicznych – co zrozumiałe – mówiono niewiele. Dopiero w czwartek nad ranem czasu polskiego wspomniało o niej dwóch mówców.
Jednym z nich był John McCain, który walczył z Barackiem Obamą o prezydenturę cztery lata temu. Senator od lat zajmujący się dyplomacją i wojskiem powiedział m.in.: - Dla zapomnianych dysydentów w Iranie i w Syrii, także dla nas, to bardzo smutne, ale prezydent zapomniał o naszych wartościach.