Ameryka przeżywa największe upokorzenie od czasu, kiedy przez lata nie mogła odnaleźć ówczesnego wroga numer jeden: Osamy bin Ladena.
Mimo coraz silniejszych nacisków ze strony Waszyngtonu najpierw Chiny i Hongkong, a teraz Rosja i Ekwador odmawiają współpracy przy wydaniu człowieka, który spowodował jeden z największych przecieków tajnych danych w historii USA.
W poniedziałek wczesnym popołudniem Snowden miał wylecieć z Moskwy do Hawany, skąd poprzez Caracas najprawdopodobniej zamierzał dotrzeć do Ekwadoru. Jednak ku zaskoczeniu dziennikarzy, którzy wykupili bilety na lot Aerofłotu na Kubę, fotele w rzędzie 17. zarezerwowane dla Snowdena i jego współpracowniczki z organizacji WikiLeaks Sarah Harrison pozostały puste.
Od tego czasu 30-letni informatyk przebywa w strefie tranzytowej lotniska Szeremietiewo, gdzie nie jest wymagana rosyjska wiza.
– On sam wybiera swoją marszrutę. My dowiadujemy się o tym z... mediów. Nie przekroczył granicy Rosji. Uważamy, że oskarżenia o to, że łamiemy amerykańskie prawo i uczestniczymy w jakimś spisku, są absolutnie bezpodstawne – powiedział szef rosyjskiej dyplomacji Sergiej Ławrow.