Nie były polskie

Są już pierwsze procesy za kłamliwe określenia o obozach.

Publikacja: 11.10.2013 07:00

Niemieckie wizyty w Auschwitz. Czasem powstają po nich teksty, w których nie ma mowy, że był to niem

Niemieckie wizyty w Auschwitz. Czasem powstają po nich teksty, w których nie ma mowy, że był to niemiecki nazistowski obóz

Foto: AFP

Pierwszą taką sprawę w Polsce prowadzi radca Lech Obara. W imieniu potomka więźnia niemieckiego nazistowskiego obozu Stutthof wytoczył ją w tym roku przed sądem okręgowym w Warszawie niemieckiemu dziennikowi „Die Welt” za tekst z 2008 roku, w którym Majdanek został nazwany „polskim obozem”. Najbliższe posiedzenie odbędzie się 17 października.

– Potem „Die Welt” posłużył się jeszcze dwukrotnie takim określeniem, m.in w odniesieniu do Sobiboru. Dlatego ważne, by do czasu zakończenia procesu zakazać gazecie stosowania tego terminu, co moim zdaniem polski sąd może uczynić – powiedział nam mecenas Obara.

W Berlinie został przesłuchany ówczesny redaktor naczelny dziennika Thomas Schmid. – Mówił, że wynikało to z niskiej świadomości dziennikarzy, że było to przeoczenie, i wyrażał ubolewanie, podkreślając, że jak ma okazję, to on sam, człowiek w wieku 68 lat, przypomina młodym, kto jest odpowiedzialny za drugą wojnę – powiedział nam mecenas.

Podobnych spraw będzie więcej. Kancelaria Lecha Obary wytoczy dwie w Polsce, w tym jedną w imieniu więźnia Auschwitz przeciwko niemieckiej telewizji publicznej ZDF, tej, która wyemitowała skrytykowany przez szefa MSZ Radosława Sikorskiego film „Nasze matki, nasi ojcowie”. Chodzi jednak o inny film, który pojawił się w ZDF i niemiecko-francuskiej telewizji publicznej Arte, na fali zainteresowania tamtym. Dotyczył Armii Czerwonej, która wyzwalała, jak padło z ekranu, „polski obóz”.

Czy procesy ograniczą się do polskiego wymiaru sprawiedliwości? To będzie jednym z tematów konferencji naukowej, która odbędzie się dziś na Uniwersytecie Warszawskim, poświęconej – jak to teraz nazywa polski MSZ – „wadliwym kodom pamięci”.

Pojawi się na niej między innymi amerykański adwokat Martin Mendelsohn, który zajmował się w przeszłości odszkodowaniami dla austriackich ofiar drugiej wojny światowej. Ma on powiedzieć, że uporczywe używanie określeń „polskie obozy” jest przesłanką do uznania tego za naruszenie dóbr osobistych, być może także przez wymiar sprawiedliwości innych krajów.

W Ameryce na pewno będzie to bardzo trudne, bo pierwsza poprawka do konstytucji gwarantuje swobodę wypowiedzi. – Można myśleć o sukcesie tylko wtedy, gdy spełnione są trzy warunki. Po pierwsze, gdy jest to nieprawda, po drugie, że autor wiedział, że to nieprawda, a mimo to napisał, i po trzecie, że nie tylko wiedział, ale złośliwie to napisał – powiedział „Rz” zasłużony w walce z „polskimi obozami” w Ameryce szef Fundacji Kościuszkowskiej Alex Storożyński. Dzięki akcjom, którym przewodził, wiele amerykańskich gazet, z „New York Times” na czele, oraz agencja Associated Press, z której informacji korzysta znaczna część mediów, wprowadziło do swoich redakcyjnych zasad zakaz używania tego określenia.

Polskie MSZ za przykład wadliwych kodów uznaje też całe długie teksty, reportaże ukazujące się w niemieckich mediach dotyczące wizyt w Auschwitz: - Są w nich neutralnie brzmiące określenia, że to miejsce pamięci, a nic nie wspomina się, że to był niemiecki hitlerowski obóz koncentracyjny. Pozbawione informacji historycznej opisy przeżyć osobistych czy widok komór gazowych to fałszywy przekaz. Szczególnie wobec młodego pokolenia, które nie musi znać historii.

– Tak jak nie można zniekształcać prawdy o ludobójstwie w Rwandzie czy Kambodży, tak i nie można dopuszczać, by dotyczyło to zbrodni z czasów drugiej wojny. Wszelkie narracje o ludobójstwie i zbrodniach wojennych muszą być prawdziwe, a najgorsze jest odwrócenie ról: w którym ofiara staje się katem, a kat ofiarą – podkreślił wiceminister Nowak-Far.

Pierwszą taką sprawę w Polsce prowadzi radca Lech Obara. W imieniu potomka więźnia niemieckiego nazistowskiego obozu Stutthof wytoczył ją w tym roku przed sądem okręgowym w Warszawie niemieckiemu dziennikowi „Die Welt” za tekst z 2008 roku, w którym Majdanek został nazwany „polskim obozem”. Najbliższe posiedzenie odbędzie się 17 października.

– Potem „Die Welt” posłużył się jeszcze dwukrotnie takim określeniem, m.in w odniesieniu do Sobiboru. Dlatego ważne, by do czasu zakończenia procesu zakazać gazecie stosowania tego terminu, co moim zdaniem polski sąd może uczynić – powiedział nam mecenas Obara.

Pozostało 84% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019