Krok we właściwym kierunku, ale niewystarczający – tak wielkie firmy technologiczne, ramię w ramię z obrońcami praw obywatelskich, skomentowały piątkowe propozycje prezydenta Baracka Obamy dotyczące zmian w zasadach gromadzenia billingów telefonicznych i inwigilacji Internetu.
W piątek prezydent zarekomendował zakończenie programu masowego gromadzenia billingów rozmów telefonicznych Amerykanów i zalecił zmiany proceduralne przy tego rodzaju kontrolach. Agencje wywiadu i bezpieczeństwa państwa musiałyby wystąpić o zezwolenie sądowe przed dostępem do tych danych. Billingi miałyby być gromadzone przez zewnętrzne instytucje, na przykład firmy telekomunikacyjne.
Obama zlecił także prokuratorowi generalnemu Ericowi Holderowi przygotowanie nowych standardów przestrzegania prywatności przy gromadzeniu danych. Z kolei inwigilacja przywódców innych krajów ma zostać ograniczona tylko do nadzwyczajnych przypadków.
Ostatecznie decyzje mają zostać podjęte dopiero pod koniec kwietnia. Do tego czasu rząd nadal gromadzić będzie wrażliwe informacje.
Propozycje prezydenta, które stanowią próbę kompromisu między koniecznością zapewnienia bezpieczeństwa państwa a wyzwaniami związanymi z rozwojem technologii i globalnym obiegiem informacji, nie mogły zadowolić wszystkich. Osiem wielkich spółek technologicznych opublikowało po przemówieniu Obamy wspólne oświadczenie zawierające ostrożną krytykę prezydenckiego wystąpienia. Computer & Communications Industry Association, organizacja lobbistyczna reprezentująca spółki Google, Apple, Yahoo, Microsoft, Facebook, Twitter, LinkedIn i AOL, zwróciła uwagę, że na razie nie odstąpiono od zasadniczego programu NSA – gromadzenia danych o rozmowach milionów Amerykanów oraz śledzenia Internetu.