– Liderzy ukraińskiej opozycji prowadzą negocjacje z prezydentem Wiktorem Janukowyczem i zdają sobie sprawę, że nie mogą stracić kontroli nad Majdanem. Nie są im potrzebne wystąpienia wiecowe zagranicznych polityków, które uwiarygodniają tezę Moskwy, że protesty są inspirowane z Zachodu – mówi „Rz" wiceszef Parlamentu Europejskiego Jacek Protasiewicz z Platformy Obywatelskiej.
Innego zdania jest europoseł PiS Ryszard Czarnecki, który wraz z innymi politykami tej partii (Adamem Hofmanem, Adamem Lipińskim i Tomaszem Porębą) był w Kijowie od piątku do niedzieli. Delegacja spotkała się tam z przedstawicielami opozycyjnych partii: Udaru i Batkiwszczyny (w tym córką uwięzionej byłej premier Julii Tymoszenko), a Hofman i Poręba przemówili ze sceny do manifestantów.
– Jedni wolą być na balu w Świdnicy i Sycowie, a drudzy na dwudziestostopniowym mrozie w Kijowie – przekonuje polityk, nawiązując do wiadomości, którą Protasiewicz zamieścił na Twitterze w sobotni wieczór, w czasie gdy w Kijowie opozycja szturmowała Ukraiński Dom, w którym siły milicji urządziły sobie tymczasowe koszary.
„Nikt mi nie powie: Polacy umieją się bawić!" – napisał Protasiewicz, dodając zdjęcie z balu karnawałowego w Świdnicy. Polityk PO przekonuje, że nie było w tym nic złego. – W Polsce nie ma żałoby narodowej, a ten wieczór spędzało tak wiele osób – wskazuje.
Według jego relacji, zanim rozpoczęła się zabawa, na prośbę premiera Donalda Tuska nawiązał kontakt z ukraińską opozycją naradzającą się w tym czasie nad ofertą prezydenta Janukowycza, który zaoferował Arsenijowi Jaceniukowi fotel premiera, a Witalijowi Kliczce wicepremiera.