Włoskie regiony toną w korupcji

Świetnie uposażeni włoscy radni masowo okradają podatników. Prokuratura oskarżyła 97 posłów parlamentu sycylijskiego o nadużycia na 10 mln euro.

Publikacja: 31.01.2014 00:51

Palermo. Stolica Sycylii, biednego jak na Włochy regionu. Miejscowi politycy mają się jednak jak pąc

Palermo. Stolica Sycylii, biednego jak na Włochy regionu. Miejscowi politycy mają się jednak jak pączki w maśle

Foto: 123RF

O tym, że włoscy parlamentarzyści zarabiają najlepiej w Europie (16 tys. euro miesięcznie), wiadomo od lat. Ale radnym w radach regionów (odpowiedniki polskich województw) nie powodzi się dużo gorzej, a tym w Piemoncie ze stolicą w Turynie wręcz lepiej (17 tys. euro).

Okazuje się jednak, że to wciąż mało, bo w ramach zwrotu kosztów za dodatkowe wydatki poniesione w związku z uprawianiem polityki i wypełnianiem obowiązków okradają podatników na potęgę.

Najnowszy skandal wybuchł na Sycylii, która jest autonomicznym regionem z własnym parlamentem. Posłowie sycylijscy pobierają co miesiąc netto 13 tys. euro. Natomiast ich przewodniczący zarabia rocznie aż 313 tys. euro, a więc o ca 25 tys. euro więcej niż prezydent Obama i kanclerz Merkel, a o 90 tys. więcej niż premier Włoch Enrico Letta.

Jak podejrzewa prokuratura, w ciągu ostatnich pięciu lat aż 97 aktualnych i byłych posłów dopuściło się nadużyć na co najmniej 10 mln euro. Prokuratorzy pochylili się nad dokumentami dotyczącymi zwrotu kosztów wnioskowanych i otrzymanych przez posłów. Znaleźli faktury na markową bieliznę damską, torebki Vuittona, firmowe krawaty, pralki, lodówki, telewizory, wakacyjne pobyty w eleganckich hotelach, prezenty dla przyjaciół (nierzadko innych posłów i posłanek) z okazji narodzin dzieci lub wnucząt, a nawet mandaty drogówki.

Wesołość Włochów wzbudził poświadczony paragonem napiwek w barze opiewający na... jedno euro. W ten sposób według prokuratury statystycznie każdy z 97 posłów w ciągu pięciu lat okradł Sycylijczyków na 20 tys. euro.

Zjawisko nie dotyczy tylko biednego południa Włoch, którego mieszkańcy mają na ogół dość specyficzny, anarchiczny stosunek do reguł, przepisów i władzy. W bogatym Piemoncie, gdzie radni zarabiają więcej niż parlamentarzyści, prokuratura postawiła zarzuty podobnych wykroczeń aż 52 z 60 radnych. W latach 2011–2012 okradli podatników na co najmniej 900 tys. euro.

Podobne rezultaty dała kontrola w radzie regionu Ligurii ze stolicą w Genui. Były wiceprzewodniczący regionu Nicola Scialfa trafił w zeszłą środę za kratki. Co budzi gorzki uśmiech Włochów, reprezentował partię Włochy Wartości, która przyciągała wyborców hasłami czystości moralnej, walki z korupcją i rozliczenia oszustów.

Wraz z radnymi ze swojej partii w samym 2011 r. wydał aż 28 tys. euro na restauracje i naturalnie otrzymał zwrot wydatku. W tym samym roku pan Scialfa kupił sobie za publiczne pieniądze francuskie wina za 3,7 tys. euro. Wielu innych radnych pokrywało w ten sposób opłaty za wywóz śmieci. Rekordzista otrzymał zwrot 70 tys. euro zapłaconego podatku dochodowego.

W sumie prokuratury prowadzą dochodzenie w sprawie zwrotów kosztów w 17 z 20 wszystkich włoskich regionów. Powszechność zjawiska świadczy o tym, że traktowanie państwa i podatnika przez lokalnych polityków jak dojnej krowy stało się już dawno normą.

Jak podkreślają oburzeni publicyści włoskiej prasy, ktoś przecież te zwroty kosztów zatwierdzał, a ktoś rewidował księgi rachunkowe. Wszystko więc działo się za zgodą i wiedzą wszystkich. W 2013 r. think tank Eurispes szacował, że we Włoszech korupcja kosztuje każdego mieszkańca co najmniej 1000 euro rocznie, czyli w sumie 60 mld euro.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1181
Świat
Meksykański żaglowiec uderzył w Most Brookliński
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1178
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1177
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1176