Według WHO wirus nadal rozprzestrzenia się w trzech gorących punktach, głównie w południowo-wschodniej Gwinei, około 900 km od stolicy kraju, Konakry. W mieście zgłoszono już 20 przypadków zachorowania na gorączkę krwotoczną.
Światowa Organizacja Zdrowia nie zaleca podróży do tego regionu, gdzie zgłoszono w sumie 157 potwierdzonych przypadków zakażenia i 101 zgonów. W sąsiedniej Liberii zgłoszono 21 zachorowań, zmarło 10 osób. Dziesięć przypadków zakażenia zgłoszono w Mali.
- Oczekujemy, że opanowanie epidemii może zająć od kilka miesięcy - mówi asystent dyrektora generalnego WHO dr Keija Fukuda. - To jedno z najtrudniejszych ognisk wirusa Ebola, z jakim kiedykolwiek mieliśmy do czynienia - dodaje.
Ekspert WHO, dr Stephane Hugonnet, który właśnie wrócił z Gwinei, twierdzi, że ognisko epidemii w tym kraju stanowi epicentrum i istnieje duże zagrożenie, że stamtąd rozniesie się na inne rejony kraju, jeszcze niezainfekowane, a także poza jego granice.
Również epidemiolog Michel Van Herp z organizacji Lekarze Bez Granic ostrzega, że w Gwinei występuje najbardziej agresywny szczep wirusa Ebola - Zair, który zabija 9 na 10 osób. Nie ma na niego żadnego lekarstwa.