„Zaczęliśmy już techniczne przygotowania do rewersowych dostaw” – powiedział Lajczak występując w Kijowie. Na początku kwietnia nowy ukraiński minister energetyki Juryj Prodan skarżył się, że Bratysława przeciąga rozmowy w sprawie rewersu (czyli przesyłania gazu w odwrotnym niż dotychczas kierunku). Słowacy mieli zaproponować zbudowanie zupełnie nowego gazociągu, wyłącznie dla dostaw z Zachodu na Ukrainę, który kosztowałby 20 mln euro.
W marcu premier Słowacji Robert Fico zapewniał, że gotów jest pomóc Kijowowi w sprawie rewersu, ale nie ma zamiaru za to płacić. Według słowackiej gazety „Sme” obecnie Bruksela i USA wywierają presję na Bratysławę, by premier zgodził się na rewers na Ukrainę. Do Roberta Fico miał w tej sprawie dzwonić amerykański wiceprezydent Joe Biden. „Wydaje się, że Fico zgodzi się” – pisze „Sme”.
„Obecnie nie ma podstaw do oskarżania nas (o opóźnianie rewersowych dostaw)” – powiedział Lajczak. Wcześniej pojawiały się już informacje, że na przyszły tydzień zaplanowane jest spotkanie przedstawicieli słowackich i ukraińskich operatorów gazowych w sprawie rewersowych dostaw.
W piątek minister Prodan poinformował w parlamencie, że według planów gaz na Ukrainę będzie dostarczany przez firmę francuską i niemiecką. „W trybie pilnym będziemy wprowadzać dostawy rewersowe na warunkach, jakie zaproponują europejscy dostawcy gazu” – powiedział. Minister wymienił jednak tylko niemiecki koncern RWE jako ewentualnego dostawcę.
Prodan kategorycznie odrzucił możliwość płacenia „politycznej ceny” 480 dolarów za tysiąc metrów sześciennych rosyjskiego gazu.