Dla niemal żadnego wywiadu Niemcy nie są tak ważne jak dla rosyjskich służb wywiadowczych – ostrzega cytowany przez „Die Welt" Hans-Georg Maaßen, szef Urzędu Ochrony Konstytucji (BfV), czyli niemieckiego kontrwywiadu. Ma on w ostatnim czasie zdecydowanie więcej roboty niż zwykle, chociaż od lat w każdym dorocznym raporcie BfV mowa jest o nasilaniu się aktywności rosyjskich działań.
Jednak wraz z rozwojem sytuacji na Ukrainie i pogarszaniem się atmosfery w relacjach Zachodu z Rosją Moskwa robi wszystko, aby dotrzeć do odpowiednich ludzi polityki i gospodarki, aby uzyskać jak najwięcej informacji. – Niezwykle ważną rolę w strategii Moskwy odgrywa obecnie dezinformacja, a dla jej skutecznego stosowania konieczne jest posiadanie wiarygodnych danych z obozu przeciwnika – tłumaczy „Rz" Stefan Lamby, ekspert zajmujący się tajnymi służbami.
Nie jest dla nikogo tajemnicą, że okazała rosyjska ambasada przy berlińskim bulwarze Unter den Linden jest prawdziwą centralą szpiegowską. BfV ocenia, że jedna trzecia jej pracowników o statusie dyplomatycznym zajmuje się w gruncie rzeczy operatywną działalnością szpiegowską. Rosyjski wywiad działa według ustalonego i dawno sprawdzonego schematu. Jego pracownicy szukają okazji do nawiązania kontaktów z niemieckimi posłami, politykami i ludźmi biznesu. – Rosyjscy agenci mają doskonałe rozeznanie, kto może być dla nich interesującym partnerem – zapewnia „Die Welt" Burkhard Even, szef komórki zwalczania działalności szpiegowskiej w BfV. Rosyjscy dyplomaci są specjalnie szkoleni w wielu dziedzinach. Pozwala im to prowadzić rozmowy ze swymi niemieckimi partnerami na poziomie fachowym, co daje możliwość błyskawicznej oceny wartości swego źródła, ale też sprzyja powstaniu atmosfery pewnego zaufania. W końcu fachowiec rozmawia z fachowcem. – Na takie kontakty stawia obecnie Rosja. Agenci z paszportami dyplomatycznymi działają całkowicie otwarcie pod swymi własnymi nazwiskami – mówi „Rz" Rolf Tophoven z Instytutu Badań nad Terroryzmem. Jego zdaniem maleje obecnie aktywność szpiegów w klasycznym tego słowa znaczeniu, a więc lokowanych z dużym wyprzedzeniem w instytucjach będących obiektami zainteresowania rosyjskiego wywiadu i prowadzących prawdziwie nielegalną działalność.
Dyplomaci szpiedzy doskonale sobie radzą, wykorzystując naiwność swych rozmówców. Do pierwszego spotkania dochodzi najczęściej na przyjęciach dyplomatycznych. Agent dyplomata mówi bezbłędnie po niemiecku, jest otwarty i niezwykle przyjacielski. Po kilku dniach Rosjanin proponuje przyjacielską pogawędkę w restauracji. Oczywiście płaci rachunek, bo zapewnia, że ma fundusz reprezentacyjny i szkoda, aby się zmarnował. Kontakty stają się coraz bardziej zażyłe i w końcu przechodzą na grunt osobisty. Dowiaduje się coraz więcej od swego już w zasadzie przyjaciela.
Chronionemu immunitetem dyplomacie nic nie grozi, Niemcowi do dziesięciu lat więzienia za „tajną działalność agenturalną" . Jak twierdzi BfV, prób tego rodzaju werbunku ze strony Rosjan jest w roku co najmniej setka.