Według informacji gazety „Kommiersant" w administracji prezydenta Rosji istnieje już „robocza grupa", która szykuje program zmian. Na razie wymyślono, że należy doprowadzić do hierarchizacji rosyjskiego internetu. Miałby się on składać z trzech poziomów sieci przesyłania danych: lokalnych, regionalnych i ogólnokrajowych. Prawo kontaktowania się z zagranicą miałby tylko szczebel „ogólnorosyjski".
W zeszłym tygodniu prezydent Putin powiedział, że internet jest „specprojektem CIA". Zasugerował też, że największy rosyjski portal Yandex utrzymuje się częściowo na zagranicznych serwerach w gestii Zachodu, który chce kontrolować ruch w rosyjskim internecie. Eksperci zaprotestowali, twierdząc, że to nieprawda. Ale w ciągu kilku dni Yandex stracił na giełdzie około miliarda dolarów.
Obecnie Kreml proponuje, by na wszystkich „piętrach" internetowej piramidy umieszczono „filtry zawartości". Wszystkiemu towarzyszyłby zakaz umieszczania serwerów „runetu" (czyli rosyjskiego internetu) poza granicami Rosji. By wszystko było jak należy, działający dzisiaj Koordynacyjny Komitet (zajmujący się ustalaniem zasad rejestracji domen internetowych) zostałby zastąpiony „pełnomocnym organem federalnym", czyli jakąś instytucją wchodzącą w skład rządu.
Propozycje Kremla przypominają kontrolę rozmów telefonicznych z zagranicą w dawnym ZSRR. W południowo-wschodniej części Moskwy znajdowała się wtedy jedyna centrala telefoniczna, która miała prawo łączyć takie rozmowy z całego kraju. W budynku znajdowało się 20–30 tys. szpulowych magnetofonów, na których nagrywano wszystkie rozmowy.
Jeszcze w poniedziałek rosyjski senator Maksim Kawdżaradze zaproponował stworzenie całkowicie odciętej od świata rosyjskiej sieci internetowej. Chciałby ją nazwać „Czeburaszka" („Kiwaczek") na część bohatera popularnych radzieckich filmów rysunkowych – tylko nie wyjaśnił dlaczego. „Wszystko, co dotyczy internetu, powinno znajdować się w Rosji" – powiedział.