Organizowany przez władze, 100-tysięczny pochód po raz pierwszy od rozpadu ZSRR przeszedł przez Plac Czerwony. Od 1991 roku rosyjskie władze nie wyrażały zgody na świętowanie tu 1 maja – co w Związku Radzieckim z kolei było tradycją. „Putin ma rację !”, „Jestem dumny ze swego kraju” - takie transparenty nieśli uczestnicy. Występujący politycy domagali się „szacunku dla rosyjskich interesów narodowych” i „zaprzestania zewnętrznego nacisku na Rosję”.
We wszystkich pierwszomajowych demonstracjach w Rosji dominowały hasła związane z Krymem i poparcie dla rosyjskich separatystów na Ukrainie. Jedynie mniejszość uczestników domagała się poszanowania praw pracowniczych – nawet w moskiewskim, rządowym pochodzie którego współorganizatorem były związki zawodowe.
Poza oficjalnym, przez rosyjską stolicę przeszły jeszcze dwa inne. Jeden organizowała „Sprawiedliwa Rosja", druga co do wielkości partia w parlamencie, usiłująca zdobyć miano lewicowej. 2,5 tysiąca jej moskiewskich zwolenników niosło transparenty: „Sprawiedliwość zwycięży", „Swoich nie porzucimy !".
Zwolennicy najstarszej opozycyjnej rosyjska partii – komunistów – w większości nieśli flagi donieckich separatystów. Oprócz nich mnóstwo portretów Stali i hasła w rodzaju: „Dziękujemy towarzyszowi Stalinowi za szczęśliwe dzieciństwo – emeryci”. Jak jednak zauważyli dziennikarze, pochód wyróżnił się na tle innych wyjątkową wulgarnością haseł i transparentów. Jeden z maszerujących niósł na przykład następujące: „Krach teorii Darwina ! Czarna małpa z wielkimi uszami próbuje rządzić światem” - bez wątpienia odnosząc się do prezydenta USA.
Sześć osób wyszło w centrum miasta z sześciometrową flagą Ukrainy, śpiewając ukraiński hymn i niosąc transparent „Dość hodowania imperium i odbudowywania Związku Radzieckiego”. Wszyscy zostali aresztowani. W Archangielsku (na północy kraju) samotny mieszkaniec miasta próbował dołączyć do oficjalnego pochodu z ukraińską flagą. Jego też zatrzymała policja.