Szef chińskiego rządu odwiedził w tym tygodniu Etiopię, Nigerię, Angolę i Kenię. Szczególnie dobrze przyjęta została jego wizyta w Nigerii, gdzie wziął udział w Światowym Forum Ekonomicznym dla Afryki w Abudży, nawet mimo poważnego zagrożenia zamachami terrorystycznymi (w ciągu tygodnia przed szczytem w zamachach bomowych sekty Boko Haram zginęło 95 osób).
Jak zwykle Chińczycy są zainteresowani głównie uzyskiwaniem dostępu do afrykańskich surowców naturalnych potrzebnych dla ich przemysłu. Problem w tym, że wielu krytyków chińskiej obecności w Afryce krytykuje Pekin za nieformalną ekonomiczną „kolonizację" kontynentu. Chińskie firmy nie dbają o naturalne środowisko, jakość pozostawianych przez nich konstrukcji i obiektów infrastrukturalnych (np. dróg) jest niska, a miejscowych pracowników opłacają bardzo słabo. Dodatkowo tani chiński import zabija miejscowy przemysł i rękodzieło.
Li Keqiang postanowił zmienić to wrażenie, dlatego na każdym etapie obecnej podróży podkreślał, że Chiny chcą pomagać w podnoszeniu jakości życia Afrykanów. Wśród wielu szczodrych ofert pojawiła się nawet warta 10 mln dolarów dotacja na ochronę parków narodowych. To symboliczny gest, bowiem właśnie Chiny wskazywane są jako kraj docelowy kości słoniowej, rogów nosorożca i skór dzikich kotów co powoduje, że kłusownicy w przerażającym tempie zabijają te zwierzęta zagrażając wręcz ich biologicznej egzystencji.
Li Keqiang jako pierwszy chiński polityk przyznał, że zna oskarżenia o neokolonializm ekonomiczny, ale jednocześnie zapewnił, że będzie się przeciwstawiał złemu traktowaniu afrykańskich partnerów. Wszędzie okazywał wiele zainteresowania lokalnymi problemami, a w „ofensywie uśmiechu" pomagała mu żona, Cheng Hong, która nigdy wcześniej nie towarzyszyła mu w zagranicznych podróżach.
Niezależnie od miłych gestów analitycy zauważają, że Chińczycy nadal zamierzają rozszerzać wyjątkowo korzystne dla nich związki ekonomiczne z Afryką. Obecnie wymiana handlowa z krajami kontynentu wynosi 210 mld dolarów rocznie,m jednak do końca obecnej dekady ta wielkość ma ulec podwojeniu. Przemawiając w siedzibie Unii Afrykańskiej (sfinansowanej przez Chiny) w Addis Abebie Li Keqiang zapowiedział, że bezpośrednie inwestycje chińskich firm mają w tym czasie osiągnąć 100 mld dolarów.