Legenda litewskich Polaków

Od przeprowadzenia przez AK operacji „Ostra Brama" minęło już 70 lat. Na Litwie nadal wywołuje ona jednak emocje.

Publikacja: 13.07.2014 11:00

Robert Mickiewicz ?z Wilna

Dla miejscowych Polaków próba wyzwolenia Wilna przez Wileński i Nowogródzki okręgi Armii Krajowej stała się bohaterską kulminacją walki z niemiecką okupacją. W tych walkach o polskie Wilno życie oddało około 500 żołnierzy polskiej podziemnej armii. Z kolei dla części Litwinów „Ostra Brama" jest polskim działaniem na rzecz ponownego zagarnięcia ich prastarej stolicy.

W ostatnich latach uroczystości rocznicowe na Wileńszczyźnie upamiętniające ten największy czyn zbrojny AK na Litwie odbywają się w asyście kilkudziesięciu policyjnych radiowozów. Władze starają się zapobiec atakom litewskich nacjonalistów.

W roli gospodarza

6 lipca 1944 roku połączone siły Wileńskiego i Nowogródzkiego okręgów AK na rozkaz polskiego rządu emigracyjnego w Londynie i Komendy Głównej AK rozpoczęły szturm Wilna bronionego przez niemiecki garnizon. Jednocześnie w samym mieście wybuchło powstanie podziemnych oddziałów Armii Krajowej.

– Polski żołnierz na Wileńszczyźnie miał wystąpić w roli gospodarza tego terenu wobec nacierającej ze wschodu Armii Czerwonej. Takie były wytyczne Polskiego Państwa Podziemnego. Gdy na ziemie polskie w granicach sprzed 1939 roku wchodziła Armia Czerwona, ogłaszano rozkaz o wykonaniu operacji „Burza". Na jego mocy Armia Krajowa miała uderzać w wycofujące się jednostki niemieckie – opowiada „Rz" prof. dr hab. Jarosław Wołkonowski, dziekan wileńskiej filii Uniwersytetu w Białymstoku.

Polscy dowódcy mieli nawet specjalnie przygotowaną na tę okazję formułkę: „Jesteśmy Wojskiem Polskim, witamy sojuszników naszych sojuszników i będziemy odtąd wspólnie walczyć przeciwko Niemcom faszystowskim". Na Wileńszczyźnie operację „Burza" zmodyfikowano o wątek wyzwolenia dużego miasta – Wilna. Tę operację nazwano „Ostra Brama".

Jednak AK-owcy potrafili wygnać Niemców tylko z połowy miasta. A Sowieci wkrótce po zdobyciu Wilna i okolic potraktowali sojuszników swoich sojuszników jako swoich wrogów.

„Ostrą Bramę" rozpoczęto o dzień wcześniej, niżeli planowało dowództwo. – Armia Czerwona zbliżała się do miasta szybciej, niżeli zakładano. Nie wszystkie oddziały zdołały przybyć na czas – mówi prof. Wołkonowski.

Największe trudności z dotarciem pod Wilno miały oddziały nowogródzkiego AK. W jednym z nich służył Wacław Pacyno, ps. Organista. Dzisiaj jeden z niewielu żyjących na Litwie żołnierzy Armii Krajowej, prezes Klubu Weteranów AK. – Gdy oddział był w odległości około 50 kilometrów od miasta, dowiedzieliśmy się, że wszystko jest skończone. Niemcy są wyparci, a Sowieci nas zdradzili – opowiada.

Więcej szczęścia miał podziemny garnizon AK w samym Wilnie. Zaatakowali Niemców od tyłu i wyzwolili całą prawobrzeżną część miasta. Jako znak, że Polacy walczą o swoje Wilno, wywiesili nad wieżą Gedymina, będącą jednym z symboli miasta, biało-czerwoną flagę.

Temat tabu

Jedną z najkrwawszych walk o Wilno oddziały AK stoczyły koło wsi Krawczuny na obrzeżach dzisiejszej stolicy Litwy. Rano 13 lipca zgrupowanie kilku oddziałów AK o sile około 1000 żołnierzy uderzyło w dwukrotnie większy oddział niemiecki, który uciekał z Wilna. Na czele Niemców stał gen. Reiner Stahel, później tłumiący powstanie warszawskie. Mimo bohaterskiej walki Polakom nie udało się zatrzymać Stahla. Niemcy przedarli się w kierunku Kowna. W walce poległo 79 AK-owców.

Dzisiaj w Krawczunach nad ich grobami tradycyjnie odbywają się główne uroczystości rocznicowe upamiętniające operację „Ostra Brama".

AK-owskie cmentarzyki w Krawczunach, Kalwarii Wileńskiej oraz w wielu innych miejscach na Wileńszczyźnie stały się swoistymi symbolami tego, co się działo później z podziemną armią polską na tych ziemiach.

Przez blisko 50 lat sowieckiej okupacji Litwy cmentarze AK-owskie i sama pamięć o żywych i poległych były tematem tabu. Nie było mowy o uporządkowaniu cmentarzy. Prowizoryczne krzyże na żołnierskich grobach niszczono z zaciekłą premedytacją.

Cmentarze AK na Litwie zaczęto porządkować dopiero u schyłku okresu sowieckiego. Właśnie wówczas, w początkach lat 90., miejscowi Polacy zaczęli otwarcie mówić, że polskie AK wzięło aktywny udział w wyzwalaniu miasta spod niemieckiej okupacji.

Otwarta walka Sowietów z AK na Wileńszczyźnie rozpoczęła się 17 lipca 1944 r. Kilka dni po wyzwoleniu miasta od Niemców Sowieci podstępnie, zapraszając na rozmowy z dowódcą 3. Frontu Białoruskiego Iwanem Czerniachowskim, aresztowali prawie całe dowództwo Wileńskiego Okręgu AK z pułkownikiem Aleksandrem Krzyżanowskim, „Wilkiem", na czele. Wkrótce do łagrów trafiło jeszcze około 5–7 tysięcy żołnierzy z Wileńskiego i Nowogródzkiego okręgów AK.

Wacławowi Pacynie udało się uniknąć aresztowania w lipcu 1944 dzięki temu, że dowódca jego oddziału na wieść o aresztowaniu sztabu w Wilnie powiedział do swych żołnierzy: „Kto nie jest mocno zamieszany, to może iść do domu. Zwalniam was od przysięgi".

Jednak Sowieci z zaciekłością tropili wszystkich, którzy byli związani z AK na Kresach. Wacława Pacynę dopadli w 1951. Po siedmiomiesięcznym śledztwie dostał dziesięć lat łagrów.

Wrogowie ludu

Kilka miesięcy po zadanym przez Sowietów ciosie polskie podziemie na Wileńszczyźnie częściowo odbudowało swe struktury. Rozpoczęło wojnę z kolejnym okupantem, tym razem z Sowietami. Od połowy lipca 1944 r. do sierpnia 1945 r. AK-owskie podziemie na Wileńszczyźnie zlikwidowało kilkaset osób –  funkcjonariuszy partyjnych, milicjantów, konfidentów NKWD. Mniej groźnym współpracownikom nowego reżimu wymierzano karę chłosty.

Najbardziej spektakularną akcją AK-owców był zamach na Teodora Bujnickiego. Ten słynny w przedwojennym Wilnie lewicujący poeta miał objąć stanowisko sekretarza Związku Patriotów Polskich. Jego zabójstwo odbiło się głośnym echem na całej Wileńszczyźnie. Było znakiem, że polskie podziemie jeszcze działa. W odwecie Sowieci wsadzili do więzień tysiące ludzi. W tym czasie za przynależność do AK Sowieci rozstrzelali na Litwie około 30 osób.

Na czarnej liście znaleźli się nie tylko sami żołnierze Armii Krajowej. „Wrogami ludu" stały się również ich rodziny.

– Mój tata Jan Piątek był przed wojną zawodowym sierżantem Wojska Polskiego. Po porażce w kampanii wrześniowej przedostał się z powrotem do Wilna. Działał w konspiracji, był w 1. Brygadzie wileńskiego AK. Jak później opowiadał, to właśnie on dał sygnał strzałami z rakietnicy do rozpoczęcia operacji „Ostra Brama". Gdy wszystko się skończyło, został aresztowany i dostał dziesięć lat łagrów. My z mamą staliśmy się krewnymi „wroga ludu". Mamę wielokrotnie wyrzucano z pracy, gdy tylko kierownictwo dowiadywało się, czyją jest żoną. Mnie już w szkole dawano odczuć, kim jestem – opowiada Wiesław Piątek, były wieloletni Prezes Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Polaków na Litwie.

Po otwarciu w niepodległej Litwie archiwów KGB na jaw wyszło, że czujną opieką otaczano każdego, kto odsiedział za AK i wrócił do domu.

– Sowieci chyba musieli rozumieć, że ci umęczeni i schorowani ludzie raczej już nie włączą się do czynnej walki z reżimem, ale z jakiegoś powodu ich infiltrowali. Niektórych co jakiś czas ciągano na profilaktyczne rozmowy. Nic więc dziwnego, że ludzie się bali. Już nawet po upadku Związku Sowieckiego, po odzyskaniu przez Litwę niepodległości, gdy zakładano organizację kombatantów AK, nie wszyscy dawni żołnierze chcieli dołączyć do organizacji. Szczególnie bali się ci, których Sowietom nie udało się wykryć. Przez całe dziesięciolecia bali się, że mogą po nich przyjść – mówi prof. Wołkonowski.

Litewskie żale

Mimo że w czasie walk o Wilno w 1944 r. Polacy z AK nie walczyli z Litwinami o miasto, operacja „Ostra Brama" położyła się cieniem na powojennych stosunkach pomiędzy dwoma narodami.

Wielu Litwinów mówi wprost: „Ta armia chciała odebrać nam nasze Wilno. Są przestępcami".

W 1993 r. rząd Litwy powołał komisję państwową do badania przestępczej działalności AK. W swoich wnioskach komisja między innymi uznała, że Armia Krajowa zamierzała oderwać od Litwy część jej terytorium, a partyzanci AK prześladowali litewską ludność. Również litewska prokuratura kilkakrotnie wszczynała śledztwo przeciwko AK.

W litewskich mediach co jakiś czas ukazują się materiały o zbrodniczej polskiej armii, która walczyła o Polskę w granicach sprzed 1939 roku. Z powodu nagonki litewskie Ministerstwo Sprawiedliwości w ciągu 13 lat aż 11 razy odmawiało weteranom AK założenia swojej organizacji, w której  nazwie byłyby słowa „Armia Krajowa".

Pewien przełom nastąpił w 2004 r. Jak mówi profesor Wołkonowski, w znacznej mierze dzięki postawie ówczesnego prezydenta Litwy Valdasa Adamkusa. Wówczas 2 września w Pałacu Prezydentów Litwy podpisano deklarację pojednania między walczącymi ze sobą w czasie drugiej wojny światowej byłymi żołnierzami Armii Krajowej i kolaborującego z Niemcami Litewskiego Korpusu Miejscowego (Lietuvos Vietine Rinktine).

Jak mówi „Rz" profesor Uniwersytetu Witolda Wielkiego w Kownie Šar?nas Liekis, nigdy nie było i nie mogło być jakiegoś jednego litewskiego poglądu na AK.

–  Ale nikt nie zaprzeczy temu, jaki wkład wniosła AK w sprawę zwycięstwa nad faszyzmem, tocząc liczne walki z nazistami i przeprowadzając operację „Ostra Brama". Nikt także nie może negować wkładu, jaki wniosła AK w walkę z Sowietami. Litwini i Polacy mają więcej wspólnego, czcząc pamięć walczących z totalitarnymi reżimami, niżeli w szukaniu różnic i wyjaśnianiu, kto, jakie i jakiej ojczyzny granice wyobrażał sobie w 1944 roku – podkreśla prof. Liekis.

Przeciw totalitaryzmom

Do dzisiaj dla litewskich Polaków AK jest legendą.

– Weterani AK odegrali ogromną rolę w polskim odrodzeniu narodowym na Litwie. Są symbolem tego, że Polacy w tym kraju czynnie przeciwstawili się dwóm totalitarnym reżimom. Są symbolem tego, że można walczyć i wygrać nawet z najpotężniejszymi mocarstwami  – mówi prof. Jarosław Wołkonowski.

Robert Mickiewicz ?z Wilna

Dla miejscowych Polaków próba wyzwolenia Wilna przez Wileński i Nowogródzki okręgi Armii Krajowej stała się bohaterską kulminacją walki z niemiecką okupacją. W tych walkach o polskie Wilno życie oddało około 500 żołnierzy polskiej podziemnej armii. Z kolei dla części Litwinów „Ostra Brama" jest polskim działaniem na rzecz ponownego zagarnięcia ich prastarej stolicy.

Pozostało 96% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021