Unijni dyplomaci przygotowują w Brukseli szczegóły sankcji gospodarczych wobec Rosji. UE po raz pierwszy chce ukarać całe sektory gospodarcze, a nie pojedyncze osoby czy podmioty wojskowe lub polityczne. Propozycja jest tak skonstruowana, by Unia ucierpiała jak najmniej.
– Wybrane instrumenty, a także zakres ich działania – różne wyjątki oraz zasada niedziałania wobec kontraktów już istniejących – powodują, że praktyczne skutki nie będą wielkie. Ale będą miały znacznie większe znaczenie symboliczne i odniosą większy skutek w długim terminie: inwestorzy będą się bali robić interesy w Rosji – mówi „Rz" Raoul Ruparel, ekspert think tanku Open Europe w Londynie.
Wśród tych ugodzonych bezpośrednio sankcjami będą przede wszystkim – jego zdaniem – Wielka Brytania i Niemcy. Pierwszy kraj ucierpi na zakazie inwestowania w akcje i obligacje rosyjskich banków państwowych, bo to Londyn jest największym rynkiem finansowym w UE i tam odbywały się emisje papierów wartościowych rosyjskich instytucji finansowych.
Z kolei Niemcy, jako potęga przemysłowa UE, mogą stracić na zakazie eksportu zaawansowanych technologii dla odbiorców wojskowych oraz na zakazie sprzedaży technologii do głębokich wierceń w przemyśle naftowym, do prac poszukiwawczych w regionie Arktyki i do wydobycia gazu z łupków. – Moim zdaniem strat nie poniesie Francja. Sankcje na dostawy sprzętu wojskowego dotyczą przyszłości, więc nie obejmują sprzedaży okrętów Mistral – uważa Ruparel.
Jakkolwiek ostrożnie i sprawiedliwie byłyby rozłożone ciężary sankcji przygotowywanych przez UE, to szkody dla poszczególnych krajów mogą być zupełnie różne. – Bo Putin może zareagować na ten pakiet w sposób asymetryczny i wprowadzić w odwecie sankcje dotyczące wybranych przez siebie sektorów. A przez wybór branży zdefiniuje kraje, które poniosą największe straty – zauważa w rozmowie z „Rz" Georg Zachmann, ekspert brukselskiego think tanku Bruegel. Blokując dostawy produktów z UE, uderzy przede wszystkim w kraje bałtyckie, które 10 proc. swojego eksportu lokują na rosyjskim rynku. Jeśli wstrzyma dostawy gazu – sparaliżuje kraje Europy Wschodniej oraz Południowo-Wschodniej. Gdyby chciał zastosować sankcje wobec transakcji finansowych, głównymi poszkodowanymi byłyby Wielka Brytania, Holandia i Austria. A jeśli w wyniku sankcji ucierpią inwestycje bezpośrednie w Rosji, to pójdzie to przede wszystkim na rachunek Niemiec, Austrii i Holandii.