We wtorek prezydent Ukrainy Petro Poroszenko zadzwonił do Aleksandra Łukaszenki i zaproponował, by kolejne negocjacje, zaplanowane na 31 lipca, odbyły się w białoruskiej stolicy. Łukaszenko się zgodził. Już wcześniej kilkakrotnie zapowiadał, że jest gotów odgrywać rolę mediatora w sprawie uregulowania kryzysu na Ukrainie.
Służba prasowa Poroszenki poinformowała, że posiedzenie trójstronnej grupy kontaktowej dotyczące uregulowania sytuacji w Donbasie ma się odbyć z udziałem ambasadora Rosji w Kijowie Michaiła Zurabowa, byłego prezydenta Ukrainy Leonida Kuczmy i przedstawicieli OBWE.
Nie wiadomo jednak, czy do Mińska przyjadą przedstawiciele separatystów, którzy uczestniczyli w poprzednim spotkaniu w Doniecku ?28 czerwca.
– Podczas ostatnich rozmów separatyści celowo zorganizowali manifestację, której uczestnicy zaatakowali samochód prezydenta Kuczmy – mówi „Rz" znany ukraiński publicysta Witalij Portnikow. – Dziś nie jest łatwo znaleźć bezpieczne miejsce, gdzie można by było przeprowadzić podobne rozmowy. Mińsk to idealny adres, tam wszystkie strony negocjacji będą się czuły bezpiecznie – dodaje.
Podczas pierwszych rozmów w Doniecku strony doszły do porozumienia w kwestii zawieszenia broni. Nie potrwało ono jednak długo, ponieważ już następnego dnia prorosyjscy separatyści zaatakowali pozycje ukraińskich sił zbrojnych.