Prawdziwym celem rosyjskich separatystów nie był malezyjski Boeing, ale rosyjski samolot „Aerofłotu" lecący z Moskwy do cypryjskiej Larnaki. Lot miał numer AFL-2074.
Według szefa SBU Walentina Naliwajczenki w chwili zestrzelenia Boeinga, nad terytorium obwodu donieckiego przelatywała również tym samym korytarzem powietrznym maszyna należąca do „Aerofłotu". Jednak malezyjski samolot leciał na wysokości około 10 tys. metrów, a rosyjski – 11600 metrów.
Dodatkowo, zdaniem Naliwajczenki, zestaw przeciwlotniczych rakiet „Buk" został przez wykonawców zamachu rozmieszczony w niewłaściwym miejscu – i to właśnie doprowadziło do pomyłki. Początkowo miał zająć stanowiska 20 kilometrów na zachód od Doniecka, w okolicach miejscowości Pierwomajskoje. Dojechał do Pierwomajskoje – ale była to miejscowości o identycznej nazwie, tyle że leżąca na południowy wschód od Doniecka. Szef SBU uważa, że chaos wywołała obsługa „Buka" „którą stanowili przyjezdni" nie orientujący się w topografii Donbasu.
W rezultacie 17 lipca zestrzelili samolot lecący z Amsterdamu do Kuala Lumpur w Malezji. Zginęli w nim wszyscy pasażerowie i cała załoga, łącznie 298 osób.
Samolotem do Larnaki zaś latają bogaci Rosjanie i ich rodziny. Mimo krachu finansowego rok temu Cypr nadal popularnym miejscem ich wypoczynku. Ponadto znaczna część nieruchomości w rejonach odwiedzanych przez turystów należy do Rosjan, szczególnie dużo na południowym wybrzeżu, w pobliżu największego cypryjskiego lotniska – w Larnace.