– Między 14 a 15 sierpnia może dojść do punktu zwrotnego w całym konflikcie. Są sygnały, że w tym czasie ukraińska armia może zaatakować i wyzwolić kolejne miasta, Rosja z kolei planuje wprowadzenie w tych dniach swoich wojsk „pokojowych" – powiedział „Rz" ukraiński ekspert wojskowy kapitan Aleksej Arestowycz.
– Nie zakładałbym, że Moskwa odważy się na wprowadzenie wojsk „pokojowych" bez zezwolenia Rady Bezpieczeństwa ONZ – przekonuje szef kijowskiego Instytutu Ukraińskiej Polityki Konstantyn Bondarenko.
– Niestety, dużo wskazuje na to, że Moskwa odważy się na inwazję. Mamy informacje, że w przypadku agresji celem Rosjan będą jednak Charków i Kijów, a nie Donieck i Ługańsk – uważa Arestowycz.
Tymczasem mieszkańcy drugiej metropolii Donbasu, czyli Ługańska, informują, że również wśród tamtejszych bojówkarzy pojawiły się plotki, iż 17 sierpnia nastąpi „rosyjska ofensywa". W trakcie odbierania pomocy humanitarnej, przemyconej z Rosji i rozdawanej na ulicach przez separatystów, ci ostatni właśnie opowiadają o szykowanym ataku. Ługańsk leży zaledwie kilkadziesiąt kilometrów od rosyjskiej granicy.
W interesie Moskwy jest zajęcie całej Ukrainy, a nie Doniecka czy Ługańska