Tego rodzaju rozwiązanie utrudniłoby wykorzystywanie ciężkiego położenia kobiet – twierdzi Anja Stahmann, senator ds. kobiet rządu landowego Bremy. Jest przedstawicielką partii Zielonych, inicjatorki wprowadzenia przed laty w Niemczech regulacji, że prostytucja to zawód jak każdy inny. Prostytutki w Niemczech mają więc prawo do ubezpieczeń społecznych, płacą podatki i mogą liczyć na zasiłki dla bezrobotnych.
Nowelizacja konieczna
Dotyczy to jednak niewielkiego odsetka spośród prawie 400-?-tysięcznej rzeszy osób trudniących się w Niemczech prostytucją. Zdecydowana większość kobiet i mężczyzn nie ujawnia swej profesji i stroni od potencjalnych korzyści socjalnych.
– Nie ulega wątpliwości, że ustawa wymaga nowelizacji i bardziej precyzyjnych regulacji eliminujących wyzysk kobiet – mówi „Rz" Franciska Brantner, posłanka Zielonych. Zwraca uwagę, że propozycje pani senator z Bremy nie zostały jeszcze przedyskutowane w ugrupowaniu Zielonych i są na razie jej osobistymi poglądami.
Nie wiadomo, jak miałoby wyglądać wprowadzenie płacy minimalnej w branży seksualnej i kto miałby to egzekwować. W przyszłym roku wchodzi w życie ustawa wprowadzająca po długich dyskusjach płacę minimalną we wszystkich sektorach gospodarki. Wynosić będzie 8,5 euro za godzinę, co przy 40-godzinnym tygodniu pracy daje 1473 euro miesięcznie. To niemal dokładnie tyle, ile wynoszą średnie zarobki w branży erotycznej.
Jak wynika z policyjnych danych, najniższe stawki za seks oralny oraz w wydaniu tradycyjnym wynoszą 25–30 euro. – Tak dalej być nie może – twierdzi senator Anja Stahmann, proponując wprowadzenie zakazu zatrudniania w domach publicznych i licznych klubach prostytutek na podstawie umowy o pracę. Nie jest bowiem jasne, do jakiego rodzaju usług zobowiązują się w takich sytuacjach prostytutki oraz czy mają prawo odmowy ich świadczenia.