Opisujący całą sprawę „Irish Times" nie podaje nazwiska kobiety. Wiadomo jedynie, że jest imigrantką, która przybyła do kraju w początkach tego roku. Padła ofiarą gwałtu jeszcze przed przyjazdem i w Irlandii stwierdziła, że jest w ciąży. Usiłowała dokonać aborcji, powołując się na przepisy znowelizowanej ustawy aborcyjnej.
Nie uzyskała zgody, mimo że konsylium lekarskie wydało opinię, że ma skłonności samobójcze. Zgodnie z obowiązującą od stycznia tego roku ustawą kobieta o takich zamiarach ma prawo do aborcji. Nie dokonano jej jednak.
Jako że podjęła strajk głodowy, władze szpitalu zwróciły się do sądu, uzyskując zgodę na sztuczne odżywianie pacjentki. Jak sama twierdzi, została wprowadzona w błąd, że jedynym rozwiązaniem jest usunięcie płodu poprzez cesarskie cięcie. Nastąpiło to w 25. tygodniu ciąży na początku sierpnia. Dziecko żyje i pozostało w szpitalu. Kobieta jest pod opieką psychiatryczną. – Przybyłam do tego kraju w nadziei, że zapomnę o swych cierpieniach. Pragnęłam sprawiedliwości, a spotkało mnie coś przeciwnego – mówi młoda imigrantka „Irish Times".
– Nie jest to pierwszy skandal tego rodzaju w Irlandii, lecz pierwsza sprawa w warunkach obowiązywania nowej ustawy aborcyjnej – tłumaczy „Rz" Mara Clark z Abortion Support Network, organizacji pomagającej kobietom w dokonaniu aborcji za granicą.
W Irlandii obowiązywał do niedawna zakaz aborcji usankcjonowany zapisem konstytucyjnym. Usunięcie ciąży było możliwe jedynie w sytuacji zagrożenia życia matki. Liberalizacja przepisów miała miejsce w roku ubiegłym po śmierci mieszkającej w Irlandii Hinduski, która zmarła w szpitalu w wyniku powikłań związanych z ciążą. Mimo jawnego zagrożenia życia lekarze odmawiali aborcji. – Jest pani w kraju katolickim – miała usłyszeć Hinduska. Jej śmierć skłoniła rząd do propozycji zmiany prawa. Przyjęta przed rokiem ustawa umożliwia dokonanie aborcji w przypadku kobiet o skłonnościach samobójczych. Przeciwko takiemu rozwiązaniu protestowało wtedy kilkadziesiąt tysięcy osób.