Markow, były poseł do Dumy i doradca Putina powiedział te słowa w wywiadzie dla szwedzkiej telewizji publicznej SVT. Zapytany o to, czy Rosja stanowi dla Zachodu zagrożenie, Markow zapewnił, że o ile Szwecja nie musi się martwić rosyjską agresją, to państwa bałtyckie powinny bać się Rosji, bo w razie "dużej wojny" Łotwa i Estonia mogą zostać kompletnie zniszczone.

Profesor MGIMO, prestiżowej uczelni będącej kuźnią kadr dla rosyjskiej dyplomacji, wyjaśnił przy tym, że jeśli do wojny dojdzie, to nie Rosja będzie agresorem, podobnie jak nie była nim w kontekście inwazji na Ukrainę i aneksji Krymu, która - zdaniem Markowa - była "obronną reakcją Rosji" na postępowanie "wrogiego świata". Wojnę w Ukrainie zaczął bowiem Zachód, zaś rosyjska interwencja była jedynie próbą obrony swoich obywateli.

- Głównym problemem jest rusofobia Zachodnich elit. Rusofobia to rasizm przeciwko Rosjanom. Niech państwa Zachodu porzucą tę rusofobię, a zobaczą, że życie i stosunki będą się układały dużo łatwiej - tłumaczył szwedzkim dziennikarzom Markow.