Sarkozy liczył na więcej. W trakcie sobotniego kongresu Unii na Rzecz Ruchu Ludowego (UMP) 64,5 proc. spośród 155 tys. działaczy partyjnych biorących udział w głosowaniu poparło jego kandydaturę.
– To nowy start. Nadszedł czas działania – ogłosił polityk, który dwa i pół roku temu wycofał się z życia publicznego po porażce w wyborach prezydenckich z socjalistą Francois Hollande'em.
Ale takie deklaracje nie za bardzo przekonują francuskie media. Dokładnie dziesięć lat temu Sarkozy także zdobył przywództwo UMP, co w 2007 r. okazało się dla niego trampoliną do prezydentury (tym razem Francuzi będą wybierali głowę państwa w 2017 r.).
Tyle że wówczas dosłownie zmiażdżył konkurentów, uzyskując 85-procentowe poparcie wśród działaczy partyjnych. Teraz poważnym rywalem 59-letniego Sarkozy'ego okazał się znacznie młodszy (45 lat) były minister rolnictwa Bruno Le Maire.
Wyzwania dla nowego/starego szefa UMP się na tym nie kończą. Coraz więcej zwolenników prawicy oczekuje, że w 2016 r. zostaną zorganizowane prawybory, które wskażą, kto ma bronić barw konserwatystów w walce o prezydenturę.