Reklama

Majdan: tajemnica śmierci

Śledztwo w sprawie śmierci Niebiańskiej Sotni utknęło w martwym punkcie – twierdzi Rada Europy. To plama na wizerunku kraju.

Aktualizacja: 02.04.2015 00:54 Publikacja: 01.04.2015 23:06

19 lutego 2014 roku: świt po bitwie na Majdanie. Berkut nadal atakuje

19 lutego 2014 roku: świt po bitwie na Majdanie. Berkut nadal atakuje

Foto: RIA NOVOSTI

Tragiczne wydarzenia 20 lutego ubiegłego roku na Majdanie Niepodległości poprzedziły ucieczkę prezydenta Wiktora Janukowycza i ustanowienie nowych władz. Ustalenie, kto zabił manifestantów, i osądzenie sprawców ma fundamentalne znaczenie dla odparcia oskarżeń Moskwy, że doszło do zamachu stanu, a także pokazania, że obecny rząd odciął się od skorumpowanych poprzedników.

Jednak prezentując 120-stronicowy raport w tej sprawie, szef specjalnej komisji powołanej przez Radę Europy, sir Nicolas Bratza, jasno stwierdził, że Ukrainie się to nie udało. Przeszło rok po śmierci Niebiańskiej Sotni nie tylko nikt nie został skazany, ale zatrzymano jedynie dwie osoby, i to płotki: oficerów ówczesnych batalionów szturmowych milicji Berkut. Pozostałym sprawcom nie postawiono żadnych zarzutów albo znajdują się oni w nieznanym miejscu.

Bratza przyznaje, że po części to wynik obiektywnych trudności. Oficerowie oddziałów walczących z manifestantami byli stale zamaskowani. Zaraz po upadku Janukowycza, ale jeszcze przed ukonstytuowaniem się nowych władz, zniszczyli otrzymane rozkazy i inne dokumenty, które mogły być pomocne w śledztwie. Szybko rozebrano także barykady na ulicach Kijowa, w których były przecież kule Berkutu.

Grzech zaniechania

Jednak śledztwo utknęło w znacznie większym stopniu z powodu zaniechań ukraińskich władz. Bardzo szybko, bo już 12 maja ubiegłego roku, minister spraw wewnętrznych Arsen Awakow wystąpił z propozycją amnestii dla sprawców mordu na Majdanie. Ostatecznie do tego nie doszło, jednak władze jeszcze kilka razy próbowały taką ustawę przeprowadzić. Autorzy raportu podkreślają, że to sprzeczne z Europejską Konwencją Praw Człowieka, której Ukraina jest stroną.

Oskarżenia o „zbrodnię przeciw Majdanowi" postawiono w końcu 18 politykom (ale tylko jeden z nich był jeszcze w Kijowie), a w różny sposób ukarano (głównie jednak administracyjnie) ponad 100 urzędników – z tego 60 z różnych struktur podległych MSW. Z powodu pozostawienia dawnych urzędników i oficerów w resorcie Prawy Sektor rozpoczął gwałtowny spór z „majdanowym" ministrem Awakowem, domagając się w końcu jego dymisji. Śledztwo w sprawie zabójstw formalnie trwa do dziś, jednak nigdy nie powołano niezależnej instytucji, która mogłaby skutecznie je nadzorować. To MSW została powierzona znaczna część zadań związanych ze ściganiem sprawców, choć właśnie ten resort rok wcześniej koordynował działania zarówno Berkutu, jak i tzw. tituszek, nieformalnych band napastników wspierających reżim Janukowycza. Funkcjonariusze stali się sędziami we własnej sprawie.

Reklama
Reklama

Prokuratorzy i Rosjanie

Innym problemem jest opieszałość organów ścigania. Do dziś nie przeprowadzono badań sądowych centrali Związków Zawodowych przy Majdanie Niepodległości, jednym z najważniejszych miejsc tragedii sprzed roku. Nie wykonano także testów balistycznych broni używanej wówczas przez siły porządkowe.

Kolejny problem jest dostęp opinii publicznej do wyników śledztwa. Najbliższym krewnym ofiar władze obiecały comiesięczne spotkania w sprawie postępu śledztwa, ale ostateczne nie przekazywano na nich znaczących informacji. Takich danych odmówiono także specjalnie powołanej w celu kontroli śledztwa organizacji pozarządowej Niebiańska Sotnia oraz Amnesty International.

Poza MSW śledztwem zajmują się ukraińskie służby specjalne oraz Prokuratura Generalna.

Rozkaz strzelania do protestujących na Majdanie wydał osobiście ówczesny prezydent Wiktor Janukowycz, a wykonały go dwie jednostki specjalne: Alfa (służby bezpieczeństwa) i Berkut (milicji). Obu wydano broń i ostrą amunicję miesiąc przed atakiem na manifestantów. Taką wersję przedstawił równo rok temu nowy szef Ukraińskiej Służby Bezpieczeństwa Walentyn Naływajczenko.

– Do dziś jednak nikt nie wie, na jakiej podstawie szef SBU Naływajczenko tak twierdził; jakie dowody zebrał w sprawie masakry na Majdanie. W każdym razie jego słowa nie zamieniły się w masowe stawianie winnych w stan oskarżenia – mówi „Rz" Agnieszka Piasecka z kijowskiego biura fundacji Otwarty Dialog, która na miejscu obserwuje postępy śledztwa.

Na początku marca ubiegłego roku Naływajczenko twierdził, że kilkudziesięciu bezpośrednich wykonawców zbrodniczego rozkazu znanych jest z nazwiska, ale większość z nich zdołała uciec na Krym zajęty przez Rosjan.

Reklama
Reklama

Część zaś, służąca w donieckim Berkucie (oddziały specjalne milicji istniały we wszystkich obwodach Ukrainy), miała przyłączyć się do separatystów i wejść w skład batalionu „Wostok" dowodzonego przez Aleksandra Chodorkowskiego.

Prowadzący śledztwo prokurator Ołeh Machnickij również twierdził, że winni znani są już z nazwisk, ale żadnych nie podał, a w końcu został odsunięty od prowadzenia sprawy. Obecnie przedstawiciele Rady Europy sądzą, że stało się tak z powodu sabotażu ze strony ówczesnego prokuratora generalnego Bohdana Jaremy, który miał hamować postępy śledztwa.

Jeszcze wiosną ubiegłego roku na miejscu w Kijowie zatrzymano jednak 12 osób z Alfy i Berkutu, ale przez wiele miesięcy Prokuratura Generalna nie była w stanie sformułować zarzutów wobec nich i skierować sprawy do sądu. Gdy w końcu pod naciskiem opinii publicznej udało się to zrobić, sabotaż rozpoczął z kolei sąd, do którego skierowano sprawę – Peczerski Sąd Rejonowy (w jednej z dzielnic śródmieścia Kijowa). – Kilku kolejnych sędziów zgłaszało wnioski o odsunięcie ich od sądzenia pod najróżniejszymi pretekstami. Na kilka miesięcy zablokowało to postępowanie sądowe – mówi Piasecka. Ostatecznie miano sądzić jedynie dwóch „berkutowców".

W końcu akta spraw przesłano do innego kijowskiego sądu, Peczerski zaś został rozwiązany postanowieniem parlamentu. Tamtejszym sędziom wypomniano, że byli pupilkami poprzedniego reżimu, teraz w związku z nierozpoczęciem sprawy przeciw zabójcom z Majdanu ciąży na nich zarzut łapówkarstwa i wysługiwania się poszczególnym oligarchom.

Wszystko to spowodowało, że śledczym nie udało się ustalić fundamentalnej dla ukraińskiej suwerenności kwestii: udziału rosyjskich służb specjalnych w zabójstwie manifestantów przez snajperów i bezpośrednio w czasie szturmu na placu.

Szef SBU informował już rok temu, że akcja ukraińskich oddziałów przeciw Majdanowi została wymyślona, zaplanowana i dowodzona przez oficerów rosyjskiego kontrwywiadu FSB. Rosjanie mieli przywieźć do Kijowa 5 ton sprzętu specjalnego (w tym do podsłuchiwania zachodnich ambasad). Dwie grupy ich oficerów miały przebywać na poligonie ukraińskiej służby bezpieczeństwa Desna pod Kijowem, gdzie mieli do dyspozycji nawet specjalną, rządową linię telefoniczną. Ówczesny szef SBU Aleksander Jakimienko (ukrywający się obecnie w Sewastopolu) miał jeździć do nich i składać im meldunki. Jednak po zwycięstwie rewolucji godności nie znaleziono sprzętu, jaki mieli przywieźć Rosjanie, a informacje o ich pobycie pochodziły wyłącznie z archiwum straży granicznej, która odnotowała ich przyjazd.

Reklama
Reklama

– Owszem, zebrano pewne poszlaki, ale nie składają się one na twarde dowody. Sprawa pozostaje otwarta – przyznał Sir Nicolas.

Poczucie bezkarności

W podobny sposób nie udało się rozstrzygnąć wielu innych politycznych mordów lub ich prób w ostatnich miesiącach rządów Janukowycza. Jednym z nich jest ciężkie pobicie słynnej dziennikarki śledczej Tatiany Czarnowył w grudniu 2013 r., innym porwanie z kijowskiego szpitala i zabójstwo opozycjonisty Jurija Werbickiego (inny lider opozycji Ihor Łucenko cudem uszedł wtedy z życiem) w styczniu ub.r.

– Powszechne w społeczeństwie ukraińskim poczucie bezkarności organów ścigania nie ustąpiło – uważają autorzy raportu.

Sprawne śledztwo było jednym z głównych postulatów protestujących na Majdanie, ale także ważnym kryterium oceny nowych władz przez Zachód.

– Poroszenko i Jaceniuk nie docenili tej sprawy, bo skoncentrowali się na odparciu rosyjskiej agresji oraz zapobieżeniu bankructwu kraju. A opinia Zachodu jest ważna, bo przetrwanie demokratycznej Ukrainy zależy od poparcia Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych – mówi „Rz" Andreas Umland, politolog z Akademii Kijowsko-Mohylańskiej.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1393
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1392
Świat
„Rzecz w tym”: Kamil Frymark: Podręczniki szkolne to najlepszy przykład wdrażania niemieckiej polityki historycznej
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1391
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1388
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama