Przebywający od ponad czterech lat w białoruskim więzieniu opozycjonista i były podpułkownik białoruskiego wojska Mikoła Statkiewicz zmierzy się z kolejnymi zarzutami.
"Administracja kolonii karnej twierdzi, że Mikoła <<nie wstąpił na drogę ku nawróceniu>> i że <<ma zamiar nadal prowadzić przestępczy tryb życia>>. W związku z tym z kolonii karnej zostanie on przewieziony do zamkniętego więzienia" – napisała na swoim profilu na Facebooku Maryna Adamowicz, żona Mikoły Statkiewicza. Jak twierdzi, administracja kolonii zarzuca mu systematyczne łamanie przepisów obowiązujących w kolonii, a przede wszystkim odmowę pracy (w białoruskich koloniach karnych więźniowie zmuszeni są do wykonywania pracy za symboliczne wynagrodzenie - red.).
"Obecnie przebywa on w karcerze, gdzie nie ma światła dziennego i jest wyprowadzany na zewnątrz jedynie na pół godziny dziennie" – pisze Maryna Adamowicz. Według niej w najbliższym czasie Mikoła Statkiewicz, który przez Amnesty International został uznany za więźnia sumienia, po raz kolejny ma stanąć przed białoruskim sądem.
Po ostatnich wyborach prezydenckich, które odbyły się na Białorusi 19 grudnia 2010 roku, kilkadziesiąt tysięcy Białorusinów wyszło na ulice Mińska. Tego samego dnia wojska wewnętrzne i milicja brutalnie spacyfikowały protestujących, a wszyscy opozycyjni kandydaci trafili za kratki.
Był wśród nich i Mikoła Statkiewicz, który został skazany na 6 lat pozbawienia wolności za „organizację masowych protestów". Wtedy wyroki otrzymali również inny opozycyjni kandydaci, lecz napisali oni „prośbę o ułaskawienie" pod adresem Łukaszenki i w konsekwencji zostali poddani amnestii. Mikoła Statkiewicz jako jedyny nie poprosił prezydenta Łukaszenki o łaskę.